"Pan Przypadek i kobietony" - Jacek Getner


Przygody Jacka Przypadka zwróciły moją uwagę dawno temu, jednak dotąd nie miałam okazji, by się z nimi bliżej zapoznać. Czytanie rozpoczęłam od końca serii, od najnowszej książki o tytule "Pan Przypadek i kobietony". Nieznajomość poprzednich tomów w lekturze nie przeszkadza, aczkolwiek czuję się dodatkowo zachęcona do sięgnięcia również po nie.

Zacząć należy od wyjaśnienia tytułowych kobietonów, co nie jest przecież bez znaczenia. W definicji Słownika Języka Polskiego czytamy:


"kobieton - lekceważące określenie używane w stosunku do kobiety przypominającej budową fizyczną lub sposobem bycia mężczyznę; baba-chłop, babochłop"
(https://sjp.pl/kobieton)


Kobietona spotykamy chyba po raz pierwszy u Witkiewicza w "Pragmatystach", gdzie to charakterystyka tej postaci wydaje się dość wymowna:

"Kobieton - osoba bezpłciowa, zaakcentowana jednak więcej w stronę kobiecości. Blondynka ostrzyżona w wysokiego jeża. Smukła i szczupła. Nogi w kostkach bardzo cienkie."
("Pragmatyści", Stanisław Ignacy Witkiewicz)

Uważam, że to określenie całkiem trafne, idealnie wpasowujące się w charakter powieści detektywistycznej, którą popełnił Jacek Getner. Sam Autor na pytanie o kobietony odpowiada:

"Dzisiaj kobietony to już nazwa powszechna. Taka zdecydowanie bardziej elegancka wersja 'babochłopa'. A ponieważ, nawet gdy pewnych bohaterów nie lubię, nie chcę ich nigdy deprecjonować stąd użyłem tej najbardziej eleganckiej nazwy."
(z grupy facebookowej Znamy Czytamy)

Historia składa się z trzech zagadek, za których rozwiązanie bierze się główny bohater, czyli Jacek Przypadek. Pierwsza dotyczy morderstwa Pani Prezes znanej fundacji, Indży Wasowicz, zajmującej się ochroną praw kobiet. Przesycona feministyczną ideologią mocno spłycającą męską część świata i odznaczająca się ogromną serdecznością wobec środowisk LGBT. W kolejnej zagadce genialny detektyw spróbuje zapobiec morderstwu jednej z najbogatszych Polek. Kobieta sukcesu rokrocznie organizuje wielką imprezę urodzinową. Zaprasza nie tylko znane osobistości, biznesmenów i celebrytów, ale również dawne koleżanki z liceum. Spotkanie po latach stanowi idealną okazję zarówno do pochwalenia się, jak i przeczołgania dawnych przyjaciółek, w śmierdzącym błocie podsumowującym ich nieudolność, i przekazania wskazówek, jak mają żyć dalej. Najspokojniejszy człowiek miałby ochotę ją zabić. Trzecia historyjka dotyczy poszukiwań brata. Silna kobieta o dość męskim usposobieniu, choć prezencji nadzwyczaj urodziwej. Podczas jej rekonwalescencji po ciężkim wypadku, jakiego doznała, jej bart, Mateusz, znika bez śladu i nikt nie ma pojęcia, co się z nim stało.

Jacek Getner nie boi się kontrowersyjnych tematów. Swoje kobietony pokazuje nam w karykaturze, przerysowane tu i ówdzie, opatrzone ciętą ripostą lub komentarzem Przypadka. Trzy kobiety wyzwolone, zupełnie odmienne, ale połączone pewnymi cechami, które pozwalają stwierdzić słuszność tytułowego określenia. To, co ważne, wydają się one nieco zakłamane, i nie chodzi wyłącznie o własny obraz, który kreują dla gawiedzi. Kłamstwo, niejako zapisane wewnątrz ich osobowości, wymierzają również w siebie i karmią się swoimi złudzeniami o tym, kim są, jakie są, czego pragną. W skrócie można rzec, że wierzą we własne łgarstwa. Zdradzają się czasami przed czujnym obserwatorem. Oczywiście nic nie umknie detektywowi, zmysły ma wyostrzone i myśl bystrą, co pozwala obnażyć każdy fałsz.

"- Jest pan nagi? - zapytała Staniec, widząc Przypadka ubranego w długi płaszcz.
- Tak lubię spać.
- Sam? - Rozejrzała się w poszukiwaniu pospiesznie porzuconych części damskiej garderoby i ze zdziwieniem stwierdziła, że nic takiego nie widzi.
- Zarówno sam, jak i z kimś. Wolno mi chyba? Zwłaszcza o szóstej rano.
- To niegrzeczne tak witać gości bez względu na płeć. Powinnam się tego spodziewać. Jest pan przedstawicielem typowo męskiej logiki...
- Aha, to już wiem, jak pani się dostała do kamienicy. - Detektyw zaprosił ją gestem ręki do swojego gabinetu. - Pewnie nakrzyczała pani na jakąś sąsiadkę wyprowadzającą rano psa, że jak pani nie otworzy, będzie sługusem patriarchalnego systemu opresji.
- Skąd pan wie? - Staniec przyjrzała mu się zdziwiona i poprawiła okulary na nosie, co zresztą robiła permanentnie, gdyż nieustannie miała wrażenie, że jej spadają.
- To nie słyszała pani, że z zawodu jestem jasnowidzem?
- Takie bzdury to proszę zachować dla nadwrażliwych, infantylnych kobietek pozostających pod wpływem nieracjonalnych przypuszczeń o determinacji płciowej i astrologicznej."


Bohaterów jest cała, wielobarwna paleta. Wszystkie postacie wykreowane z pazurem i charakterne. Oczywiście najmocniejszą z nich stanowi Jacek Przypadek ze swoim ironiczno-dobrotliwo-pobłażliwym wyrazem twarzy, który mógłby uchodzić za cechę charakterystyczną. Jednak na uwagę zasługuje też niesamowity podkomisarz Łoś, który posiada nieco cech kojarzących się od nazwiska. Agnieszka Storczyk natomiast jest kobiecym odpowiednikiem samego Przypadka, chociaż obarczona pewnym spaczeniem gniewu i złości, wymierzonych zwłaszcza w ojca. Wspierająca detektywa sąsiadka, Irmina Bamber, to osoba ciepła i opiekuńcza, a jednocześnie osobisty Watson dla Jacka bezbłędnie odgrywającego rolę Sherlocka.

Zauroczyła mnie rodzina Sakowiczów, gdzie to senior rodu próbuje dać nauczkę swojej latorośli, nie orientując się, że sam zapodział gdzieś sens nauczki, nie wspominając o powodach. Syn walecznie przeciwstawia się ojcu, a walka wydaje się dość wyrównana i uczciwa, ponieważ obaj są prawnikami i mierzą się w sądzie, będąc przedstawicielami dwóch stron konfliktu. Wspaniałą kobietą jawi się żona i matka, Helena Sakowicz, która jako jedyna w tych okolicznościach zachowuje zdrowy rozsądek. Jednak nie tylko zabawne perypetie są tutaj plusem. Uwagę zwraca też ta swoista przepychanka pokoleniowa, kto jest lepszy, czy aby uczeń nie przerósł mistrza. Często spotykamy się z sytuacjami, gdy dzieci swoim rodzicom pragną udowodnić, że dziećmi już nie są, podczas, gdy rodzice wciąż pozostają zamknięci w myśleniu, że to przecież ich dzieci, wiek bowiem dla nich nie ma znaczenia.

Oczywiście książka była świetną okazją do przedstawienia relacji babsko-babskich. Ileż w tym prawdy można wyczytać. Złośliwe, chociaż udające oddane przyjaciółki. Przewrotne i nielojalne. Rzucające oszczerstwa z prędkością światła, by tylko podkopać wizerunek innej. Zawiść i zazdrość. Wiem, że istnieją prawdziwe przyjaźnie i nie wszystkie takie jesteśmy, ale uważam też, że najgorszą jest nienawiść kobiet. Mężczyźni może i mają więcej agresji w sobie, ale nic nie jest skuteczniejsze od dobrze przemyślanej zemsty, lub strategii zniszczenia zaplanowanej właśnie przez kobietę.

Czytanie o przygodach detektywa Przypadka sprawiło mi niemałą przyjemność. Napisana lekko i zabawnie, ale też nie pozbawiona subtelnych wskazówek do refleksji dotyczącej świata gender. I o ile wszystko wygląda niczym w krzywym zwierciadle, to raczej zamiarem Autora nie było wyłącznie wyśmianie opisywanych środowisk, a ukazanie tej skrajności w jaką często popadają wzbudzając kolejne awantury. W tematach ważkich, jak równouprawnienie i ochrona praw kobiet, czy mniejszości różnej maści, nie można bowiem pozwolić sobie na zawrzeszczenie przeciwnika. Taki styl prowadzenia dyskursu nie służy nikomu, a brak merytorycznych argumentów sprowadza go do mało zajmującej, ale wyśmiewanej sprawy. 

"Bo kobiety, jak to ludzie, są banalnie przewidywalne." 

Powieść w ironicznym stylu pokazuje różne zjawiska społeczne i rodzinne. Ciekawe intrygi składają się w spójną całość. Opowieść okraszona sporą dawką przedniego humoru ze szczyptą cynizmu sprawia, że otwierają się nam w głowie szufladki, o których dawno zapomnieliśmy. Uczy pewnego dystansu do otaczającego nas świata, do burzy medialnej i nic nie wnoszących w życie społeczne awantur. Myślę, że przestrzega nas przed fałszem, ale i przed skrajnościami. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na lekką lekturę, ale nie pozbawioną refleksyjności. "Pan Przypadek i kobietony" pozwala się zrelaksować, ale i pobudza nasze szare komórki zmuszając do odrzucenia bezkrytycznego przyjmowania serwowanej nam przez świat papki. 

Warto wspomnieć, że jedna z postaci w książce, otrzymała niewątpliwie dane personalne blogerki, Kasi Bieńkowskiej, aczkolwiek charakter kompletnie nie przypomina prowadzącej Poligon Domowy.
Zakończę ten tekst słowami Agathy Christie:
"Przypadek jest najlepszym detektywem."

"Pan Przypadek i kobietony" (tom 6)
Jacek Getner
Wydawnictwo: Zakładka
Liczba stron: 234 
Ocena: 8/10 

 
Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.