Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska (jakież piękne imię, Jagna, uwielbiam od dzieciństwa!) stworzyły wspólnie bardzo ciepłą i urokliwą opowieść o czteropokoleniowej rodzinie, w mniejszej podwarszawskiej miejscowości. Jednak Autorki nie skupiły się wyłącznie na samych perypetiach rodzinnych, a zapełniły karty powieści również historią innych mieszkańców Starej Leśnej. Od pierwszych stron obdarzyłam bohaterów sporą sympatią i z przyjemnością zagłębiłam się w ich losy.
Główną bohaterką jest tytułowa Zuzanna Czaplicz, której życie nie szczędziło przykrych doświadczeń. Po nieudanym małżeństwie powróciła wraz z synem do rodzinnego domu, do matki i babki. Podejmuje pracę u miejscowego przedsiębiorcy, Roberta Kozaka, który mocno wyzyskuje swoją jedyną i najlepszą pracownicę. Projektowanie ogrodów, uprawa roślin to coś, co Zuzanna kocha w swojej pracy, jednak wysiłek, jaki musi wkładać w utrzymanie na swoich barkach całej firmy Kozak Gardens, wydaje się być nadludzki. Niestety zarobki nie oddają jej zaangażowania.
Przypadek sprawił, że firmie Kozak Gardens zostało zlecone zaprojektowanie i wykonanie ogrodu przy starej, zaniedbanej wilii Jolancin. Zleceniodawcą okazał się Adam Przygodzki, dawna miłość Zuzanny z czasów studiów. Krótki romans pozostawił jakąś gorycz w kobiecie, niechęć do Adama. Nie potrafiąca mówić o uczuciach Zuzannach, postanawia, że pozostawi mu wiadomość w ogrodzie, w mowie kwiatów.
Każdy kwiat ma swoje znaczenie, do czego obecnie nie przywiązujemy większej wagi. Jednak w czasach konwenansów i mocno odgrodzonych klas społecznych, właśnie kwiaty były nośnikiem najbardziej intymnych zwierzeń, nie tylko miłosnych. Ogrody kipiały niewypowiedzianymi uczuciami, emocjami, historiami ludzi. Zwykły dziś bukiet, kiedyś mówił kobiecie o tym kim jest dla wręczającego. Inne kwiaty bowiem mówią o miłości macierzyńskiej, inne o romantycznej, jeszcze inne o zdradzie, nieporozumieniu, złości, wdzięczności, oddaniu, czy zaproszeniu do zabaw cielesnych. Dzięki książce "Ogród Zuzanny" pozwoliłam sobie wejść odrobinę w te niesamowite opowieści, bajkowe w swym wyrazie, radosne lub smutne i muszę przyznać, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Projekt ogrodu w Jolancinie przeszedł kilka faz. Ten pierwotny został pomazany, pokreślony i prawie zupełnie zmieniony. Pozostała jedna niezmieniona część. Największa tajemnica, najboleśniejsza i najpiękniejsza jednocześnie, niczym magiczne zaklęcie, które może odmienić zły los lub zniszczyć ludzkie życie.
Willa Kurza Stopa to nieco zaniedbany, podniszczony już dom. Zabałaganiony, z chomikiem, kotem i kurą, z kwiatami, książkami, pachnący plackiem z owocami i ciepłą zupą. W kredensie zawsze znajdzie się domowa nalewka niezbędna na wszelkie przykrości i ciepła herbata do ogrzania. Zamieszkana przez trzy Panie Czaplicz i trzynastoletniego Wojtka.
Starsze Panie Czaplicz to postaci niejako antagonistyczne. Babcia Cecylia to pełna energii, ciepła i miłości, dziewięćdziesięciolatka. Nieco zwariowana, kieruje się w życiu przede wszystkim sercem do ludzi, zwierząt i roślin, do całego świata. Niesamowite w niej jest to, że potrafi zarażać swoją siłą i optymizmem. Zdecydowanie używa kolorów, by rozjaśnić świat. Kolorowe ubrania, apaszki, szminki, lakier na paznokciach. Wspaniała kobieta, która ma swoje tajemnice, trochę smutne, nieco trudne, ale nigdy nie pozwoliła się stłamsić i często pozostaje podporą dla innych, młodych i starych. Jej córka Krystyna ma osobowość wręcz skrajnie przeciwstawną do matki. Można odnieść wrażenie, jakby to wszystko w niej siedziało na złość rodzicielce. Praktyczna, uwielbiająca porządek, zrzędliwa i raczej pesymistyczna. Zuzanna natomiast podobna jest zarówno do babki, jak i do mamy. Oczywiście łatwiej porozumieć się z Cecylią, z Krystyną niestety pojawia się wiele konfliktów.
Książka ta to jednak nie tylko opowieść mieszkańcach Kurzej Stopki, ale również o ich przyjaciołach, znajomych, sąsiadach. Robert Kozak dowie się, jak traktować ludzi, oraz że nie warto zawsze na wszystkim oszczędzać. Pan Wtorek, ekolog z zamiłowania, zrozumie, że nie wystarczy kochać natury, by bezpiecznie spożywać wszelkie jej płody. Ksiądz Fąfara pokaże się z ludzkiej strony i przekona się, że trudna pokuta może sprawiać radość. Aptekarz Koczocik przestanie się wstydzić i ukrywać ze swoimi pasjami. A mąż Kazi, Ludwik zostanie oświecony informacją, że garnki myje się także od zewnątrz. Wielobarwne perypetie wyrazistych postaci dopinają powieść, pogłębiając satysfakcję czytającego. Bywa zabawnie, czasami smutno, innym razem niebezpiecznie. Zdarzają się nieporozumienia, radości, euforie i kłótnie. Jak w życiu, bo to w końcu urokliwa powieść obyczajowa.
Zawsze fascynowało mnie to, jak niektórzy pisarze potrafią napisać książkę wspólnie. Czy dochodzi między nimi do konfliktów w tym twórczym procesie? Czy dzielą się pracą po równo? Jak pogodzić styl? Nie wiem jak to wszystko się odbywa, osobiście nie wyobrażam sobie czegoś takiego, bo nawet referaty w szkole wolałam pisać zupełnie sama, niż w parach. Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska poradziły sobie z tym zadaniem świetnie. Napisały lekką i niezwykle ciepłą książkę, która przenosi nas w świat niby zwykłych ludzi, a jednak w jakiś niewyjaśniony sposób nasycony pewną magią. Piękna i równa, elegancko skomponowana, obdarzona szczyptą humoru daje oddech i napełnia energią. Polecam, szczególnie jeśli tęsknicie za wiosną.
A ja osobiście czuję się natchniona przez Zuzannę i jej ogród, już planuję swój ogród, już przeglądam nasiona, sadzonki, cebulki. Może macie jakieś ciekawe propozycje? Jakiś kwiat, którego nie powinno zabraknąć w żadnym ogrodzie? Podpowiedzcie coś, bo to będzie mój pierwszy ogród.
"Ogród Zuzanny. Miłość zostaje na zawsze" (tom 1)
Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 413