Klątwa zatajenia, grzech zaniechania i wieś zawieszona gdzieś pomiędzy światem żywych i umarłych

Książkę Stefana Dardy wypatrzyłam na blogu Margo. Po przeczytaniu Jej recenzji od razu poczułam, że jest to mój absolutny "must have". Szybko zakupiłam e-booki, ale musiały na mnie trochę poczekać, bo miałam kilka planów czytelniczych "na już", których odłożyć na później nie mogłam. Dopiero we środę udało mi się w końcu zacząć i zniknęłam...

Zniknęłam zupełnie, podobnie, jak wieś na Roztoczu, zwana Starzyzny i Jej mieszkańcy. Oderwać się od tej książki było bardzo ciężko. Mimo ciągłego napięcia i niepokoju jaki budziła nie chciałam jej odkładać nawet na chwilę.


Pierwszy tom "Czarnego Wygonu" zawiera dwa pierwotne tomy tej historii "Słoneczną dolinę" oraz "Starzyzny".

"Słoneczna dolina" to zarówno wprowadzenie do całej opowieści, jak i pierwsza część wydarzeń. To tutaj poznajemy historię Rafała i dowiadujemy się o nieistniejącej wsi, o której milczy geografia i historia. Przeklęta wieś Starzyzny, którą pochłonęła klątwa zatajenia. Miejsce zawieszone pomiędzy światem żywych i umarłych. Miejsce, gdzie umarli powstają z grobów i namawiają cię do skończenie ze sobą, mamią słowami, prośbami i zmieniają się w najbliższych. Życie zatrzymane w Starzyźnie, życie ze świadomością, ciężkie i wymagające kusi do tego by je zakończyć. Kusi by popełnić największy możliwy grzech, czyli samobójstwo. Ukrywany jest tu też ciężki sekret, jakaś tajemnica, makabryczna historia, na którą zgodzili się wszyscy mieszkańcy, w której uczestniczyli.

"- Nie miałem zamiaru skręcać z drogi, ale ogarnęła mnie taka senność, że musiałem zjechać przed Guciowem w las. Zaraz potem usłyszałem bicie dzwonów i zobaczyłem drewniany krzyż, który nigdy w tym miejscu nie stał. Zatrzymałem samochód i zasnąłem. Rano stary Trześniowski już na mnie czekał." (Rafał Gielmuda w części "Słoneczna Dolina")

W drugiej części, "Starzyzny", poznajemy w końcu przyczynę klątwy. Okrutne wydarzenie nie byłoby tak wstrząsające, gdyby nie zachowanie mieszkańców wsi. Dziwi też obojętne przejście nad wszystkim do porządku dziennego i powtarzanie sobie wzajemnie, że nie ma co o tym opowiadać, bo czasu się nie cofnie. Witek poznaje tajemnice wsi, jej mieszkańców, oraz tych zatrzymanych tam przerażających istot.

"- Czas to wariat, wnusiu. Pamiętaj - czas to stary, zwariowany wariat. Znam go już dobrze i wiem, co mówię." (Franciszek Gielmuda w części "Słoneczna Dolina")

Autor porusza problematykę dotyczącą mentalności ludzi mieszkających na wsiach. Ksiądz stanowi wzór i wszystko, co powie jest święte, bo to przecież ksiądz. Dosłownie. Bezmyślni ludzie, jak głupie owce, bez jakiegokolwiek zastanowienia. Przypatrujący się niepokojącym wydarzeniom i uczestniczący w tych makabrycznych. Sama nie wiem czyj grzech jest większy? Czy aby nie tych, którzy na to wszystko pozwolili?

To nie jest wyłącznie horror. Zwraca uwagę na wiele rzeczy. I tak niezapomnianą postacią, wstrząsającą i przerażającą jest dla mnie Anielka. Mała dziewczynka w czerwonej sukience w białe grochy. Nie chodzi wyłącznie o to, że stała się jedną z potępieńców. To dziecko przebiegłe, które potrafi szantażować. To dziecko, które nie wydaje się być przejęte tragicznymi wydarzeniami we wsi. To dziecko, które nie wydaje się być zagubione, a z premedytacją i bystrością umysłu realizuje swój egoistyczny, paskudny plan. Bezczelnie wykorzystuje to, że jako dziecko wszyscy traktują ją z wyjątkową troską, jednocześnie z pewnym przymrużeniem oka.

Główny bohater, Witek, to bardzo ciekawa postać. Z jednej strony widzimy, że to dobry chłop. Z drugiej czasami może budzić odrazę Jego tchórzostwo, takie życiowe tchórzostwo, jakby cały czas istniał w takim półśnie. Dopiero historia Rafała budzi Go z otępienia. Dopiero wtedy zaczyna do Niego docierać, że nie jest sam na świecie i dobrze czasami zrobić coś dla innych. Przełamuje swoje własne opory, walczy ze swoim strachem i tchórzostwem, walczy z byciem wygodnickim typkiem, który odwala swoją robotę i biegnie w bezpieczne, ciepłe pielesze. Jednocześnie jest facet po przejściach, dość bolesnych, które miały prawo odbić piętno na Nim.

"To znamienne, że jeśli człowiek zdecyduje się zrobić coś dobrego, cały świat wydaje się ładniejszy."

Rafał to ktoś, kto znienacka zaplątał się w ten zapomniany świat, zżył się z nim i związał poprzez ukochaną i wspólną córkę. Początkowo chciałby się po prostu uwolnić od tych paskudnych, złych zjaw, które są niczym dziwaczne zombie. Okrutny los jednak sprawia, że od pokonania klątwy zależy życie Jego ukochanej i córki. Rodzic gotowy jest na wszystko dla swojego dziecka, na każde poświęcenie, nawet na śmierć, bądź zawieszenie pomiędzy życiem, a śmiercią. Gielmuda to nie człowiek bez skazy. Burzliwa młodość, imprezy, picie i brak wyobraźni doprowadził do zła, którego nie da się już odwrócić.

"Tylko trudne chwile powiedzą ci, kim tak naprawdę jesteś."

Marcin Kowalik, jak z najgorszego koszmaru. Samotnie idąc wieczorem słabo oświetloną alejką będę się rozglądać, czy On się gdzieś nie czai w pobliżu, czy nie wypatruje dogodnej chwili by mnie zaatakować. 

"Minął wiekowy, rozłożysty buk i tuż za kilkusetletnią jodłą zapuścił się w las. Do jego uszu nie docierał żaden dźwięk. Słabe światło nie przedarło się jeszcze przez gęstą zasłonę chmur, na otwartym terenie wystarczyło jednak do określenia kierunku marszu. Wśród gęsto rosnących drzew było o wiele gorzej. Musiał iść prawie po omacku."

Ta książka nie była tym czego oczekiwała, ale jednocześnie mnie nie zawiodła. Wymieszana narracja pierwszoosobowa, częściowo pochodząca z zapisków z brulionów Rafała. Piękne i czasami przerażające opisy okolicy Guciowa chwytają nas i trzymają mocno. Niejednoznaczne postacie, które budzą w różnorakich momentach różne odczucia współczucie, odrazę, smutek. Panoszący się wszędzie niepokój, nie szkodzi, że gdy czytasz świeci słońce, ty czujesz ten mrok, wilgoć, mgłę, i chmury zakrywające wciąż słońce.

Czy Stefan Darda stał się polskim Stephenem Kingiem? Nie, absolutnie i bezapelacyjnie nie. Pozostał sobą i ma swój świetny styl, bogatą wyobraźnię. Dobrze skrojony horror, przyjemny, trzymający w napięciu. Połączenie dawnych wiejskich wierzeń i obecnej sceptyczności. Darda świetnie wykreował bohaterów, świat. Zaserwował nam świetną powieść grozy o przenikaniu się światów żywych i umarłych, o ludziach dobrych i złych, o bohaterstwie i grzechach, oraz zwrócił uwagę na to, że czasami grzech zaniechania jest znacznie gorszy od samego czynu. Polecam i zaczynam już drugi tom.

Na koniec jeszcze kołysanka Anielki dla Was :)

Stefan Darda
"Czarny Wygon (tom I)"
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 372
Ocena: 8/10

http://poligon-domowy.blogspot.com/2016/12/wyzwanie-czytelnicze-2017-czytam-bo.html

https://wiedzmowa-glowologia.blogspot.com/p/wyzwanie-czytelnicze-2017.html
Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.