"Tatarka" - Renaty Kosin

Prawdą jest, że dość rzadko sięgam po literaturę typowo kobiecą. Niemniej przychodzą w życiu takie momenty, że staje się ona dla mnie najlepszym lekarstwem. Wreszcie mogę usiąść, uspokoić się, spowolnić i odpocząć z tą przyjemną lekkością historii. "Tatarka" Renaty Kosin to powieść, która chodziła mi po głowie od dawna i jak dotąd jakoś nie było okazji się z nią zapoznać. Sama nie wiem, co mnie w niej oczarowało, Tatarzy? Wieś? Delikatny podmuch ciepłego, letniego wiatru?

Główną bohaterką, niejako prowadzącą całą opowieść, jest Ksenia. Młodziutka dziewczyna, która spędza wakacje w rodzinnym dworze, w Bujanach na Podlasiu. Po trudnym rozstaniu, nie wierzy, że kiedyś nadejdzie szczęście i dla niej, ale za namową wspaniałej przyjaciółki, Florki, postanawia zapleść wianek na noc świętojańską, który ostatecznie tonie. Pełna rozterek i wątpliwości postanawia odkryć rodzinne dzieje, tajemnice, które nigdy nie zostały do końca wyjaśnione. Czyni to trochę dla siebie, by odciągnąć myśli od wypełniającego ją smutku, a trochę na przekór matce, która wydaje się zazdrośnie bronić każdego sekretu przed wzrokiem córki. Jak wiele różnych tajemnic można odkryć badając przeszłość i pochodzenie swoich przodków? Ile bolesnych opowieści? Ile radosnych anegdotek? 

"Każda prawda jest lepsza od niewiedzy."


Wiodącą linią fabularną w tej książce jest wątek pochodzenia Ignacego Kudeli, pradziadka Kseni. Mężczyzna był sierotą, wychowaną z dala od rodzinnych stron, przez jakiś dalekich krewnych. Niewiele dowiedział się od nich o swoich prawdziwych rodzicach, ale wiedział, że być może mieli związek z polskimi Tatarami. Prawnuczka stara się odkryć prawdę nawiązując znajomość z rodziną Taraków, z sąsiedniej wsi Kruszynian. To wszystko dało podstawę do przedstawienia obyczajów i kultury współczesnych, polskich Tatarów na Podlasiu. Fabuła nie jest jednak wypełniona tym po brzegi, ale budzi apetyt na poznanie większej ilości szczegółów. Autorka sprawnie lawiruje pomiędzy tatarskimi zwyczajami, a bardziej słowiańskimi nawykami miejscowych. Można odnieść wrażenie, że opowieść toczy się na styku kultur i unaocznia niezwykłe przeplatanie się wielorakich różnic.

Odkrywanie tożsamości poprzez badanie historii swoich przodków to smakowity kąsek dla mnie. Człowiek powinien znać nie tylko swoją najbliższą rodzinę, ale możliwie jak najwięcej ze swego rodu. Co więcej, ważne dla naszej tożsamości, a co za tym idzie też poczucia stabilności, są dzieje całego narodu. Historia to nauczycielka cierpliwa i wyjątkowo mądra, znajdzie odpowiedzi na wiele pytań, które może nie będą dosłowne, ale przeprowadzą zagubionych przez bezdroża we właściwym kierunku.

„Bo przeszłość jest ważna, powinniśmy wiedzieć, czyje geny w sobie nosimy, to może mieć dla nas spore znaczenie, możemy spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Zwłaszcza jeżeli niektórzy nasi przodkowie byli innej rasy albo mieli na przykład odmienny kolor skóry.”


Renata Kosin wykreowała barwną galerię postaci, ciekawych i nie nużących, charakternych. Na szczególną uwagę zasługuje przyszywana babcia Ksieni, Honorata. To wspaniała, starsza kobieta, która chyba nigdy się nie poddaje. Nieco krzykliwa osobowość, osobliwe nawyki i nieprzejednane rozporządzanie wszystkimi. Tacy starsi ludzie są niereformowalni, ich się nie da przekonać do swoich racji, ani tym bardziej powstrzymać od nadmiernego mielenia językiem i oczywiście wiedzą wszystko o wszystkich. Zapomnij o tajemnicach, jeśli masz taką babcię, lub choćby sąsiadkę. Jednocześnie, przy wszystkich swoich wadach, pozostaje niesamowicie ciepłą i troskliwą kobietą. To taka babcia, która niby się wtrąca, wściubia nos wszędzie, rozkazuje i dokazuje, ale też czuwa nad nami, wychwytując każdy najdrobniejszy smuteczek, który pojawi się gdzieś na naszej twarzy lub w oczach. Dodatkowo Honorata zapewnia w fabule dawkę humoru, z rodzaju jaki uwielbiam.

„Czasem im człowiek bardziej o coś zabiega, tym gorsze są tego efekty. Zawsze niewspółmierne do wysiłku i oczekiwań. Zawsze niewystarczające.”

Ksienia to młoda kobieta, jeszcze studentka, nieco zagubiona i zawiedziona życiem. Kształtująca się wciąż osobowość, złakniona radości i prostoty, aczkolwiek nie potrafiąca sobie na to pozwolić. W rytm fabuły poznajemy też jej sekrety, jej mętlik uczuciowy, oraz niezaspokojony apetyt na życie. Chwilowo odrobinę podłamana, przerzuca swój żal do samej siebie na innych.

Autorka ma bardzo elegancki styl i bogate słownictwo. Interesujące opisy natury, czy przestrzeni, w której znalazła się bohaterka, dopełniały całość i łechatły mnie urokiem. Szczypta humoru, skupionego głównie wokół postaci Honoraty, mogłaby być odrobinę większa. Widać, że słowa w każdym zdaniu dobierane były z nielichą starannością, za co serdecznie dziękuję Autorce.

Opowieść o rodzinnych perypetiach, o uczuciach, zawodzie miłosnym i odnajdywaniu tożsamości. Ksienia uczy się siebie poprzez odkrywanie dziejów przodków, układa teraźniejszość zagłębiając się w dawne wydarzenia, nie zawsze radosne, ale jednak nawet w smutku mają swoje wysublimowane piękno. Renata Kosin napisała bajeczną i przyjemną książkę o zwykłych ludziach, którzy odkrywają w swoim życiu magię, magię życia. Ukazuje swoim czytelnikom, że to co najbardziej niesamowite, nie znajduje się w magicznych eliksirach i zaklętych formułkach, a jest tuż na wyciągnięcie ręki i czeka by nas zachwycić. Powrót do korzeni nie zawsze okazuje się wyłącznie wesołą opowiastką, wzruszającą miłosną klechdą o dobrym zakończeniu, ale zawsze ma w sobie niewyobrażalną siłę, którą może wypełnić i natchnąć poszukujących. "Tatarka" zachwyciła mnie zarówno obrazem podlaskiej prowincji, obyczajami tatarskimi, jak i ciepłem, które z niej płynie. 

"Tatarka"
Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 484
Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.