Czasami trafiają do mnie książki, które zapadają w pamięć wyjątkowo drapieżnie. "Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironi" to jedna z pozycji, która wpija się w umysł czytelnika i pozostaje w nim na długo po zakończeniu lektury.
Osobowość borderline to zaburzenie psychiczne. Moim zdaniem ludzkość wciąż odkrywa różnorakie zaburzenia psychiczne, których dotąd nie dostrzegano, nie sklasyfikowano. Pojawiają się też nowe problemy i schorzenia, ugruntowane w obecnym sposobie życie, w cywilizacyjnym pędzie, a zdefiniowanie tych psychicznych niedostatków nie jest łatwe. Osobowość typu borderline oznacza dosłownie "osobowość z pogranicza" i mieści się pomiędzy schizofrenią a nerwicą. Charakteryzuje się przede wszystkim zmiennością emocjonalną od euforii, przez gniew, do depresji. Można mówić o niestabilności emocjonalnej, chociaż nie rozumianej w taki sposób jak przy schizofrenii. To jedynie skrót, którym chciałam Wam przybliżyć to zaburzenie.
Anna Mrówczyńska to młoda kobieta, która od lat zmaga się ze swoim koszmarem, a właściwie sama ze sobą. Książka, o której dzisiaj Wam opowiem to już trzecia w Jej dorobku. Nie czytałam poprzednich pozycji, ale nie przeszkadzało mi to w lekturze.
Tej książki nie należy traktować jak poradnika. Terapia w niej opisana odbyła się jedynie w moich myślach, bez udziału żadnych specjalistów. Jest to jedynie próba nabrania dystansu do swoich problemów i należy ją traktować z przymrużeniem oka.
Odbyte przeze mnie terapie prowadzone przez wykwalifikowanych psychoterapeutów zostały opisane w cyklu „Młody bóg z pętlą na szyi”.
Koncepcja przeprowadzenia autoterapii poprzez wydzielenie z samego siebie pewnych części osobowości to był świetny zabieg zarówno w kontekście kompozycji książki, jak i próby podjęcia swego rodzaju samoleczenia. Właściwie u podstaw leczenia każdego zaburzenia lub choroby psychicznej, leży właśnie świadomość problemu w ocenie pacjenta. Nie daje to gwarancji wyleczenia, ale stanowi niejako drzwi do zrozumienia i pracy z samym sobą, które pozwolą na odzyskanie względnie normalnego stanu. Szansa i możliwość. Często walka zaczyna się od samego zaakceptowania problemu, następnie przechodzi się do jego analizy, poznania wroga. Ominięcie tej ścieżki powoduje często stan, który wygląda jak mocowanie się ze ścianą. Owszem, można w ścianie wybić dziurę, ale to nie o to chodzi, w oswajaniu i leczeniu zaburzeń psychicznych również.
Książka składa się przede wszystkim z dialogów i minimalnej ilości didaskaliów. Poznajemy trzy bohaterki, a raczej trzy twarze jednej kobiety, która postanowiła zdystansować się do samej siebie poprzez wydzielenie odrębnych osobowości. Pierwsza z nich, według mnie kluczowa, to Mrówczyńska. Stanowi personifikację uczuć, zachowań, myśli zaburzonych. Próbę uświadomienia podejmuje Pani Psycholog, będąca niejako surową racjonalnością. Jest to oczywiście kolejna część osobowości Anny Mrówczyńskiej, w której została odzwierciedlona wiedza zdobyta przez Autorkę, oraz sumienna ocena samej siebie. Trzecią częścią osobowości jest Autorka, która postawiła siebie na miejscu aktywnego obserwatora, słuchacza. Przede wszystkim niweczy próby wycofania się, wybielenia, ukrycia prawdy przez osobowość zaburzoną.
Najważniejszą metodą tej autoterapii jest dystansowanie się, doświadczanie poszczególnych rzeczy z perspektywy widza. Idąc za tym ciosem, rozszczepianie osobowości nie kończy się wyłącznie na trzech opisanych powyżej ogniwach. W podobny sposób wchodzimy w konfrontację z uczuciami, odczuciami, zachowaniami. Każdy rozdział skupia się wokół jednego konkretnego problemu, dokonywana jest pewne zapoznanie się z nim, analiza, zestawienie i wnioski, które mają ułatwić i ukierunkować pracę z samym sobą.
"– Usiądź wygodnie Mróweczko. Jestem panią Psycholog, kształciłam się na renomowanej uczelni w twojej podświadomości. Potem ukończyłam czytany kurs psychoterapii. Długo się opierałaś, ale cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się zmienić swoje życie. Na początek powiedz mi, ile masz lat?
– Mam tsy latka, tsy i pół.
– Mrówczyńska! Nie wygłupiaj się!
– Pseplasam, plose pani.
– Mrówczyńska, jesteś dziecinna!
– Wiem, plose pani.
– A ty „er” nie umiesz mówić? I do tego jeszcze „żet”?
– Umiem, umiem. Chciałam lepiej wejść w rolę.
– W jaką rolę, na litość boską?!
– Małej, biednej, pokrzywdzonej dziewczynki."
Nie jest to lektura tylko dla osób zainteresowanych tym zaburzeniem, lub nim dotkniętych. Anna Mrówczyńska dotyka spraw, które pojawiają się obecnie u każdego, w bardziej lub mniej nasilonej wersji. Moim zdaniem udało Jej się wejść w pewien trend zaburzeń cywilizacyjnych, co nie oznacza, że każdy odnajdzie tutaj swoje odbicie. Jednak uderzyło mnie właśnie to, że w różnych momentach swojego życia doświadczałam podobnych problemów ze swoją osobowością i przeczytanie tej książki kilkanaście lat temu, pozwoliłoby mi inaczej spojrzeć na samą siebie. Być może zastosowałabym wobec siebie taką autoterapię, chociaż pewnie w bardziej okrojonej wersji. "Borderline: Autoterapia (...)" to słodko - gorzki dialog z własną duszą. Gorzki, bo ujawnia brutalnie wszystkie niedostatki. Słodki, bo daje nadzieję na lepsze jutro. Wydaje mi się, że nie jest to książka dla każdego, ale i tak zachęcam wszystkich do jej przeczytania, bo znacząco otwiera oczy.
"– Mrówczyńska, usiądź wygodnie i zamknij oczy. Odpręż się. Wyczyść umysł z niepotrzebnych myśli. 10… 9… Twoje powieki są ciężkie… 8… 7… 6… Rozdzielasz się na dwie osoby. Pozwól by „ty o niskim poczuciu własnej wartości” usiadła na krześle obok… 5… 4… 3… Twoja świadomość zostaje w „tobie o normalnym poczuciu własnej wartości”… 2… 1… Obie otwórzcie oczy. Zaczynamy. Przywitajcie się ze sobą.
– Cześć. Jestem Mrówczyńska.
– Cześć… Ja też…"
Warsztat Anny Mrówczyńskiej nie jest skomplikowany, pod względem językowym książkę czyta się lekko i szybko. Występują pewne mankamenty, przydałaby się jeszcze korekta i praca redaktora nad tekstem, ale to umyka w obliczu siły jej treści. Ironia, podśmiewanie z samej siebie, lub bezpardonowe wyciąganie intymnych faktów z życia sprawiają, że czytelnik czuje niesamowitą autentyczność. Gratuluję Autorce odwagi, bo trzeba mieć odwagę by podjąć się takiej autoterapii i jeszcze się nią podzielić. Na rynku znajdzie się kilka pozycji naukowych, w internecie spora ilość artykułów, ale nigdzie nie znajdziecie książki, jak ta.
"Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironi"
Anna Mrówczyńska
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 212