"Inferno" w dwóch wersjach, czyli powieść Dana Browna, która została zekranizowana.

Z twórczością Browna zapoznałam się, gdy byłam w liceum. "Kod Leonarda da Vinci" i "Anioły i demony", obie również już dostępne w postaci filmowej. Podobały mi się, szczególnie z początku. Jednak po przeczytaniu części książki zaczynała mnie jakoś trochę męczyć. Trudno mi było w sumie określić, co jest nie tak. W końcu wiem, problematyczne są dla mnie historie, gdzie główny bohater/bohaterowie mają jakieś niezwykłe moce do uciekania, mylenia lecących w ich stronę kul przy jednoczesnym pakowaniu się w coraz to większe kłopoty. Już wspominałam na blogu o często spotykanej idei "zabili go uciekł". I właśnie z tą myślą długą odkładałam kolejne powieści Dana Browna na później.

Do przeczytania "Inferno" zmotywował mnie mój Małżonek. Zrobił to w sposób nieoczywisty, bo bynajmniej nie zamierzał mi zlecić tej lektura. Natomiast bardzo chciał obejrzeć film. Jestem chyba jakiejś "starej daty", bo przed obejrzeniem filmu lubię sięgnąć wpierw po książkę. No i tym razem tak właśnie się stało. Plan na film był to i książka się u mnie pojawiła.

Profesor budzi się w szpitalu ze wstrząsem mózgu i raną postrzałową głowy. Na szczęście to tylko draśnięcie. Dręczą Go paskudne wizje, niczym wyjęte z "Boskiej komedii" Dantego Alighieri, z części "Piekło". Okazuje się również, że jest we Florencji, kompletnie nie mając pojęcia, jak tam się znalazł. Cierpi na amnezję wsteczną, nie pamięta ostatnich dwóch dni ze swojego życia. Przerażonego Langdona próbuje uspokoić młoda lekarka, Sienna Brooks, jednak wtedy zaczyna się dziać coś okropnego. Na oddział wchodzi jakaś kobieta domagając się spotkania z Profesorem. Co najdziwniejsze, szpital jeszcze nie zdążył wprowadzić Jego danych do bazy pacjentów. Pielęgniarka i lekarz prowadzący próbują ją powstrzymać, wówczas "odwiedzająca" wyciąga broń i z zimną krwią zabija lekarza, wciąż idąc w stronę pokoju Langdona. Sienna reaguje szybko, zamyka drzwi i wyprowadza Profesora przez toaletę, która przynależy również do sąsiedniego pokoju. Uciekają do domu Sienny.  Na miejscu okazuje się, że Robert, w ukrytej kieszeni marynarki ma dziwny pojemnik. W pojemniku znajduje się tajemnica, która prowadzi dalej Profesora i jego towarzyszkę.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Sandro_Botticelli_-_La_Carte_de_l'Enfer.jpg
Obrazek pochodzi ze strony: https://commons.wikimedia.org/
Dan Brown w swojej książce odniósł się do problemów świata, o których już nie raz słyszeliśmy. Przeludnienie, zanieczyszczenie, wyczerpywanie zasobów naturalnych naszej planety. Dokłada nam do tego inżynierię genetyczną na bardzo wysokim poziomie i szaleńca gotowego na wszystko by "ocalić świat". W mniemaniu wielu bowiem, świat dosięgnął głęboki kryzys spowodowany przeludnieniem. Z przeludnienia wywodzi się według niego cała reszta kłopotów. Nie ma tu znaczenia, co myślę o tym temacie, ale jest to ciekawy wątek, wokół którego Autor snuje swoją opowieść. Oczywiście mamy do czynienia z wielkimi umysłami, nowoczesnymi technologiami, siłami, które mogą wszystko zniszczyć lub uratować. Wszystko to mocno zakotwiczone w wizji Piekła Dantego. Dzieła sztuki i ich historia, które poznajemy z kart książki w większym lub mniejszym stopniu powiązane są właśnie z "Boską komedią". Zagadka, którą przychodzi rozwiązać Profesorowi jest całkowicie zdominowana właśnie przez ten utwór.

Muszę przyznać, że mamy do czynienia z Autorem, który zna się na tym, co robi. Bardzo zgrabnie manipuluje informacjami, wprowadza zamęt i mami czytelnika. Do tego z pewnością posługuje się bardzo dobrym warsztatem. Dla mnie jest to książka przede wszystkim przygodowa, wciągająca, przyjemnie się czyta. Z pewnością ta część opowieści z Robertem Langdonem została znacznie lepiej napisana. Niestety nadprzyrodzone zdolności w ucieczce, wymykaniu się kulom i różnego rodzaju obrażeniom przez bohaterów zawsze pozostaną dla mnie cechą twórczości Browna, ale przyznam też, że w "Inferno" posługuje się tym nieco subtelniej.

"Inferno" zaskakuje zwrotami akcji, zakończenie było dla mnie bardzo niespodziewane, aczkolwiek pozycja ta to kolejna pozycja tego samego typu. Szablon powieści identyczny, spisek oparty na sztuce, oraz losy świata, które zależą od rozwiązania zagadek przez Profesora. Jeżeli zamierzałby ktoś czytać książki z Robertem Langdonem po kolei to nie polecam, bo szybko się znudzi. Jednak jeżeli zrobicie sobie tak długą przerwę, jak ja to może to być całkiem przyjemna lektura.

  O ekranizacji "Inferno" w reżyserii Rona Howarda  
Film nie zawodzi, jeśli oczekujecie przyjemnego filmu akcji. Niestety z książką jest dużo nieścisłości. Co prawda większość nawet mocno nie przeszkadza, głównie służą skróceniu i przyspieszeniu wydarzeń. Jednak z zakończeniem przesadzili. Zdecydowali bowiem na praktycznie zupełne odejście od zakończenia, jakie znajduje się w książce Dana Browna i zaserwowali widzom zwykłe, szablonowe rozwiązanie z miliona innych filmów. Nie mogłam w to uwierzyć. Znacznie ciekawsze, nie szablonowe i rozbudzające wyobraźnię ostatnie rozdziały "Inferno" po prostu odpuścili. Zastanawiam się trochę dlaczego? Czy naprawdę MY, jako widzowie, jesteśmy bardziej usatysfakcjonowani, gdy otrzymujemy sprawdzony, taki sam jak wszędzie towar?
Generalnie obejrzeć można, odmóżdżyć się, ale polecam po filmie przeczytać chociaż zakończenie książki. Zaczyna się mniej więcej od 90 rozdziału.

"Inferno"
Dan Brown
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Liczba stron: 688
Ocena: 6+/10



https://wiedzmowa-glowologia.blogspot.com/p/wyzwanie-czytelnicze-2017.html

Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.