"Na progu kosmosu" to tekst dla laików, dokładnie takich jak ja. Napisana zgrabnie, poukładana, opowiada o początkach kosmonautyki w sposób przystępny i ciekawy. Pozwala też na pewne usystematyzowanie wiedzy w tym temacie. Nie jest to z pewnością podręcznik, ale bardzo przyjemna lektura. Treści są wyważone, nie nudzą, a wręcz przeciwnie zaciekawiają tak, że sama chętnie zostałabym kosmonautą.
Przede wszystkim poznajemy różnych "ludzi kosmosu", od pierwszego Gagarina, którego udało się wyrzucić na orbitę. Jednak nie są to informacje suche, a okraszone np. opisami z dzieciństwa tych ludzi, oraz fragmentami ich wspomnień. Z książki dowiadujemy się jak bardzo zawiedziona była Ameryka, że to Związek Radziecki jako pierwszy wysłał człowieka w kosmos. Wyścig, gdzie NASA cały czas starała się dogonić, a właściwie przegonić, Rosjan, cały czas pozostawali o krok za nimi. Zarówno opinia publiczna, jak i wszyscy uczestnicy programu kosmicznego byli zawiedzeni. Mimo narastającego, z tego powodu, stresu kosmonautom oczekującym na swój wielki dzień, udało się zachować spokój i w wielu wypadkach cierpliwość, roztropność. Zdarzały się okresy, kiedy kolejny start był wielokrotnie odwoływany i przenoszony na późniejszy termin, bowiem wciąż dochodziło do różnorakich usterek.
Dla osób nie interesujących się tematyką lotów kosmicznych, mimo wszystko znane są takie nazwiska jak Jurij Gagarin, Alan Shepard czy oczywiście Neil Armstrong. Jednak niewiele słyszeliśmy o innych, którzy brali udział w próbnych lotach, żeby zbadać możliwości wysłania człowieka w kosmos, jego funkcjonowania w przestrzeni kosmicznej. Każdy kolejny lot jest pewnego rodzaju przełomem, a prawie każdy z tych pierwszych kosmonautów był swego rodzaju pionierem. Co ciekawe kandydaci na kosmonautów wydają się być zwykłymi i skromnymi ludźmi. Oczywiście, chcą jak najlepiej zrealizować powierzone im zadania, ale to nie wykracza poza naturalną ambicję uczestnika tak przełomowych dla ludzkości wydarzeń. Ci ludzie są jednocześnie bardzo różni i bardzo podobni. Większość z nich była oblatywaczami, zdobyło złote skrzydełka pilotaw armii, brało udział w działaniach wojennych. Nie każdy od dzieciństwa marzył o lataniu, a już z pewnością nie o podróżach kosmicznych, jednak w ich życiu w pewnym momencie wiązali się z lotnictwem w wielkiej pasji do latania. Łączy ich wszystkich, zarówno Rosjan jak i Amerykanów, ogromne poczucie misji wobec swoich narodów, a nawet całej ludzkości. Mimo wielkich emocji, jakie przeżywali podczas swoich pierwszych lotów to z precyzją starali się wykonywać zadania, jak np. meldunki, obserwacje, pomiary. Wykonali kawał dobrej i wyjątkowo ważnej roboty, dzięki czemu dziś kosmos już nie jest tak odległy dla człowieka, chociaż wciąż tajemniczy i nie do końca zrozumiały. Warto pamiętać, że nie była to prosta praca, gdyż Oni nie wykonywali wyłącznie "skoku w kosmos". Odbywali wielomiesięczne treningi, podnosili zdolności, wytrzymałość, musieli zapoznać się z mechaniką i wieloma innymi rzeczami. Ponad to byli łączeni w pary, takich jakby "bliźniaków kosmicznych". Od momentu takiego sparowania jeden był jakby cieniem drugiego, jednocześnie stawał się bratem, wsparciem, przyjacielem, a także zastępcą lub następcą.
"Na swej drodze życia nie spotkałem jeszcze człowieka, który by nie marzył o tym, by oderwać się od Ziemi, wznieść się wysoko w przestworza i popatrzeć z bliska na miliardy migocących gwiazd, na dalekich i tajemniczych towarzyszy naszej planety — na księżyc przypominający niekiedy dobrodusznie uśmiechającego się Gargantuę, na posępnego Marsa, „krasawicę" Wenus, potężnego Jowisza." - pisał w swoich wspomnieniach Jurij Gagarin.
Mało kto wie kim jest Konstanty Ciołkowski dla kosmonautyki. A był pierwszym człowiekiem, który już w roku 1911 napisał:
"Rodzaj ludzki nie pozostanie wiecznie na Ziemi, ale w pogoni za światłem i przestrzenią najpierw nieśmiało przekroczy granice atmosfery, a następnie zdobędzie dla siebie całą przestrzeń układu słonecznego."
Co więcej, Ciołkowski już w 1898 roku opracował projekt pierwszej rakiety międzyplanetarnej. Jest to tym bardziej zadziwiające, gdyż był samoukiem, genialnym samoukiem. Oczywiście wyprzedzał znacznie wyprzedzał czasy, w których żył.
"Ciołkowski wybiegł myślą tak daleko w przyszłość, iż współcześni mu uczeni, po zapoznaniu się z jego pracami, rozkładali bezradnie ręce. Nie potrafili go zrozumieć, a często uważali za nieuleczalnego maniaka. Dzisiejsi zaś naukowcy nie mogą wyjść z podziwu nad geniuszem wielkiego Rosjanina."
Trzeba zwrócić uwagę na to, że rakiety wynoszące pierwszych ludzi na orbitę były budowane właśnie tak, jak przewidywał to projekt Konstantego. Uczony jednak nie dożył pierwszego wyrzucenia człowieka na orbitę, ponieważ zmarł 1935 roku.
Jak wspomniałam, nie jest to książka specjalistyczna, ale Autor bardzo rzetelnie podszedł do pisania. Świadczy o tym szczególnie końcówka książki, gdzie w ostatnich rozdziałach dowiadujemy się, że nie mogąc sobie pozwolić, na pominięcie najświeższych informacji z dziedziny kosmonautyki, zamieścił również chwilę wcześniej usłyszane w radiu wiadomości. Co więcej w czasie, gdy książka została wysłana do drukarni i zanim Bohdan Arct otrzymał korektę, pojawiły się nowe wydarzenia, których oczywiście nie pominął w swojej książce. Uzupełnił również publikację o przeczucia, przemyślenia i konkluzje dotyczące kierunków dalszego rozwoju kosmonautyki. Mimo iż były to bardzo trafne refleksje to niestety nie dożył już pierwszego lądowania człowieka na księżycu, ponieważ zmarł dwa lata przed tym. Dołączył również zdjęcia i tabele, w których wypisał poszczególnych kosmonautów wraz z ich osiągnięciami.
Książka jest napisana świetnie, zawiera dużo wartościowych informacji, opowiada o realnych ludziach, normalnych ludziach z pasją, z marzeniami, z ambicjami. Wielkie uznanie dla nich i dla Autora tej publikacji, za trud i solidność.
"Na progu kosmosu"
Bohdan Arct
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 181
Ocena: 8/10