To była naprawdę ciężka lektura. Nie wątpię w zdolności pisarskie Katarzyny Bondy, ale pozostawiając niektóre historie dokładnie tak jak przekazały to kobiety, z którymi rozmawiała, utrudniła mi lekturę. Według mnie tym sposobem nieco zaprzepaściła potencjał książki, bo pomysł był niezwykle ciekawy. Trochę zabrakło mi fachowego ubrania tego wszystkiego, poskładania właśnie w spójne opowieści. Odebrano też książce "pazur", który wydaje się sugerować tytuł.
Wypowiedzi tych kobiet nie zawsze są spójne, czasami nawet irytują jakimś dziwnym chaosem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych może mieć to swój urok. Każda opowieść bowiem ma swój porządek, szablon według którego została zapisana.
Jednak nie spisuję tej pozycji zupełnie na straty. Po prostu nie wstrzeliła się w mój gust sposobem przekazu. Mimo to muszę przyznać, że jest w pewien sposób wstrząsająca. Poznanie tych kobiet i ich motywacji było dla mnie nieco porażające. Owszem nie jest to dla mnie nowość, niektóre te sprawy się przecież kojarzy. Ja kojarzę, nie dokładnie, ale jednak. Najbardziej niesamowite jest odkrywanie tego dziwacznego samozakłamania, kiedy czytamy najpierw wyznanie osadzonej, a następnie skróty z akt sprawy.
"Jeżeli kobieta jest przywódcą(...)tak zwanym mózgiem, to mamy gwarancję, że zadanie zostanie wykonane dobrze."
Niestety większość tych spraw jest bardzo podobnych, dlatego książka może znudzić. Mnie się najlepiej czytało, gdy po kilku przypadkach porzucałam ją na rzecz innej książki. Dzięki temu mogłam do niej wracać. Prawie wszystkie z tych kobiet ma bardzo podobne doświadczenia, patologiczna rodzina, zniszczone dzieciństwo, alkohol, narkotyki, ojczym, agresja, gwałt. Niektóre bardziej inteligentne, inne mniej. Co do jednego nie mam wątpliwości, większość zbrodni nie popełniła w afekcie. Mord nie był efektem chwili, obrony koniecznej, puszczenia nerwów po kolejnym ciosie męża. Te kobiety w toksycznych związkach, z patologicznych rodzin, dręczone i poniżane przez najbliższych, z zimną krwią planowały i popełniały zbrodnie, paskudne i bestialskie. Sprzątały po sobie, ukrywały zwłoki i nawet potrafiły wrócić po niby platynową protezę, odciąć nogę i próbować sprzedać metalową płytkę ze śrubami. One nie były smutne, one mimo tego, co zrobiły wciąż pozostały szczęśliwe. I chyba to jest wstrząsające najbardziej. Owszem dokucza im życie więzienne, ale już w większości się w nim odnalazły.
Katarzyna Bonda wybrała do tej książki dość różne kobiety. W przekroju mamy bardzo patologiczne przypadki, ofiary przemocy domowej. alkoholiczki, narkomanki, chore psychicznie (jedna jakby miała dysocjacyjne zaburzenie osobowości - tzw. osobowość mnoga), ale również takie, którym życie się wiodło, jak na przykład młoda lekarka.
W tej publikacji przeraża świadomość. Świadomość, którą nabywamy, o kobietach. Zwykle agresję itp. postrzega się za domenę mężczyzn. Brutalność, bestialstwo, bezduszność - to cechuje większość opisanych kobiet. Niektóre są wyrafinowane i przebiegłe, organizują nieludzkie zbrodnie, przepełnione nienawiścią, egoizmem i pogardą do życia. Jednocześnie próbują zmyślnie wybielić siebie i swoje czyny, dać sobie usprawiedliwienie. Ale czy to usprawiedliwienie przed samą sobą? Wydaje mi się, że nie. Wrażenie, że mimo możliwości opowiedzenia o własnej stronie medalu, one często próbują znów mamić, wzbudzać współczucie, stanąć w roli ofiary złego świata.
W pewnym sensie są ofiarami. Nie przeczę, że doświadczenia, patologia w jakiej żyły mogły zniszczyć ich osobowość, zrobić z nich nieczułe, bezwstydne, podłe. Nie powiem również, że społeczeństwo jest bez winy wobec nich, bo niektóre mogły "wyjść na ludzi", moim zdaniem. Jednak czegoś zabrakło. Zabrakło dobra w innych, reakcji społecznej, czasami reakcji instytucji.
Świat nie jest czarno biały i ocena tych kobiet, ich postępowania również nie może być jednoznaczna. Jasne jest tylko to, że z własnej woli wybrały sobie w życiu najgorszą drogę jaką mogły i dobrnęły do najgorszego końca, bez zawahania. Próba usprawiedliwiania siebie, poprzez rozpamiętywanie złych doświadczeń, nie rozgrzeszy ich w ich własnych oczach.
Nie byłam w stanie tej książki czytać na raz. Po 2-3 historiach musiałam przerwać czytanie. Ciężkie historie, ciężki tekst. Zastanówcie się zanim po nią sięgnięcie, bo nie jest to pozycja dla każdego.
Gratuluję Katarzynie Bondzie, że dała radę. Spotkała się z tymi kobietami, wysłuchała ich, spisała wszystko, dodała materiały z akt sprawy. Musiała żyć z tymi historiami przez dłuższy czas, co z pewnością nie było łatwe. Ja chyba bym nie potrafiła.
"Polskie morderczynie"
Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 400
Ocena: 5+/10