Anna Fryczkowska - Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki)

"Wszyscy mieli dość tego babska" - przyjaciółka okazała się podłą kobietą, bez krzty przyzwoitości. Chyba każda kobieta w tym domu mogła mieć ochotę ją zabić, jak i pewnie wiele innych osób z poza.

Dom ukryty gdzieś za horyzontem, kilka kobiet z różnymi doświadczeniami i wzajemnymi żalami, i pogoda, która więzi je razem. Unieruchomione przez duże opady śniegu są skazane na swoje wzajemne towarzystwo. Początkowo jest całkiem nieźle, zwykła babska impreza, wino, śmiech, dowcipy, szlochy, złośliwości. Powoli staje się oczywistym, że każda ma jakieś tajemnice przed resztą. Wszystkie wciąż wydają się całkiem niegroźnymi, dobrymi osobami, które wciąż walczą ze swoimi własnymi potworami. Jeden z największych potworów okazuje się być wśród nich, potwór, który nie zawaha się przed niczym.

Marc Elsberg - Blackout

Jak bardzo obecnie jesteśmy uzależnieni od prądu? Spróbujcie spędzić jedną dobę całkowicie bez elektryczności. Wyobrażacie to sobie? A wyobrażacie sobie, co by się stało z krajem, gdyby nagle wyłączyć prąd?

Marc Elsberg idzie o krok dalej, w jeden wieczór prąd zostaje odcięty właściwie w całej Europie. Jest ciemno, wysiada sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniach, co powoduje ogromną ilość tragicznych w skutki wypadków. Nie działają pompy wodne, nie ma więc wody w kranie, w spłuczce. Windy, metro, zatrzymane nagle, uwięziły mnóstwo ludzi. Służby ratownicze nie nadążają. Wszyscy dzwonią, po pomoc, do rodziny, zgłosić awarię prądu - sieci telefoniczne przeciążone. Na stacjach benzynowych nie można zatankować, bo przecież pompy paliwowe są zasilane prądem. I brak informacji. Jest ciemno, wszędzie ciemno, nic nie działa jak do tej pory, a Ty nie wiesz, co się dzieje i kiedy świat znowu stanie na nogach, zamiast na głowie.

David Grann - Zaginione miasto Z

Na okładce czytamy "amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji".
Czytanie tej książki było moim prywatnym polowaniem na legendę… Legendarne Eldorado, gdzieś w Ameryce Południowej, pełne skarbów, zaklęte lub przeklęte tak, że poszukiwacze znikali bez śladu.

Nie wiem czy jest to bardziej powieść podróżnicza, czy może detektywistyczna, czy reportaż, albo biografia. Splot gatunkowy, jaki funduje nam David Grann nie może zostać jednoznacznie określony, zaszufladkowany. W pewnym sensie mamy wszystkie te gatunki w jednej książce.

Aravin Adiga - Biały Tygrys

"Teraz zamykam oczy, składam dłonie w pełnym czci namaste i modlę się do bogów,żeby rzucili światło na moją mroczną historię." (str. 12)
Rzeczywiście "Biały Tygrys" to historia mroczna, człowieka, który był po prostu Munna, czyli chłopcem. Książka pokazuje nam Indie, które przepełnione są skrajnościami. Bieda i bogactwo obok siebie. Piękno i brzydota. Zasady i brak oceny moralnej. Uczciwość i korupcja.

Główny bohater to Biały Tygrys (Balram Halwai), jest niby zwykłym człowiekiem, a jednak zupełnie innym. Niedouczony, nie skończył szkoły, ale mimo to w niesamowity sposób rozumie świat, analizuje go i zaczyna układać dla siebie. Jego historia toczy się smutno. Już samo to, że nie otrzymał od rodziny imienia w jakiś sposób Go naznacza. Dopiero w szkole to nauczyciel zdecydował, jak będzie nosił imię. Pochodził z niskiej kasty, mieszkał w świecie uwikłanym w biedę, korupcję, w świecie gdzie mógł być tylko sługą żującym paan. Jednak przenikliwość umysłu pozwala Mu chwycić życie i zmienić je diametralnie, chociaż sposób na to nie jest moralny. Z drugiej strony jesteśmy w stanie zrozumieć Jego pobudki, zrozumieć tą nieco dziwną osobowość.

Ludwig Thor - Opętanie

„Opętanie” otrzymałam w prezencie urodzinowym od Przyjaciółki. Lubię kryminały, thrillery, horrory. Kojarzę dlatego trochę nazwisk, tytułów z tej kategorii książek. Jednak o Ludwigu Thorze nie słyszałam. Okazało się, że „Ludwig Thor” to pseudonim Jerzego Kowalczyka, dziennikarza kryminalnego.

Policjant z Warszawy, Lorenc, po bardzo traumatycznych przeżyciach, zostaje przeniesiony do małej miejscowości Gorzkowo. Była to chyba jedyna możliwość, aby mógł nadal pracować w zawodzie. Przeszłość jednak nie zostaje zamknięta, a wciąż nawiedza i grozi. Uczciwy glina, który nie boi się wziąć spraw w swoje ręce, jeśli oficjalne drogi zawodzą.
A w Gorzkowie...
Ludzie, którzy milczą, bo tak wypada, bo przecież niemożliwe jest by ten dobry człowiek coś zrobił. Ludzie, którzy nie dopuszczają do siebie, że opcji jest wiele. Oni z góry wiedzą, co i jak. No przecież znają tutaj każdego i wszystkie miejscowe plotki.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Noc Kupały

Z niecierpliwością czekałam na pojawienie się kolejnej części Cyklu Kwiat paproci. Dzień po premierze tytułu „Noc Kupały” miałam ją już u siebie. Nie mogłam się powstrzymać, więc zostawiłam czytaną wówczas książkę i zniknęłam dla świata z „Nocą Kupały” i kawą w ręce.

Przy okazji „Szeptuchy” pisałam już o umieszczeniu świata słowiańskiego we współczesnych czasach. Polska chrztu nie przyjęła i panują wciąż wierzenia słowiańskie. Pomysł świetny i dobrze zrealizowany przez autorkę. W drugiej części cyklu zbliża się właśnie Noc Kupały.

Kupalnocka, pogańskie święto żywiołów ognia i wody, które mają moc oczyszczającą. Szczególnie ważna dla wyznawców Mokosz, bogini płodności, urodzaju, rodziny.

Pseudo przyjaciele, obłudni, wyprowadzający na manowce kłamstwem, wykorzystujący ufność swojej ofiary. I prawdziwi przyjaciele, nieco dziwni, ale jednocześnie oddani.

Marcin Mortka - Projekt Mefisto

Książka Marcina Mortka wpadła mi w oko przypadkiem. Wypatrzyłam ją gdzieś w metrze. Zawsze chciwie wypatruję autorów, tytułów książek, które czytają inni. No i w taki właśnie sposób zapragnęłam przeczytać "Projekt Mefisto". Przyznam, że wcześniej nie znałam tego autora, nie czytałam absolutnie nic co napisał, przez to z jeszcze większą niecierpliwością czekałam, aż dojedzie do mnie zamówiona pozycja.

"Projekt Mefisto" to splątanie jakby dwóch światów w szczególnych warunkach, jakimi jest tutaj małe miasteczko. Wypluty - już sama nazwa miejscowości intryguje i bynajmniej nie jest myląca. Z opisu książki wydaje się, że opowieść dotyczy przede wszystkim diabła "sfrustrowanego korporacyjnymi procedurami". Rzeczywiście autor roztacza obraz piekła jako wielkiej korporacji, ze szkoleniami, procedurami, naciskiem na wynik, metodami manipulacji klientami itp. Jednak to nie wszystko, bo powoli odnajdujemy też archaiczny, zapomniany świat słowiańskich demonów i dziwnych stworzeń.

Elżbieta Cherezińska - Gra w kości

Elżbieta Cherezińska – pierwszą Jej książkę kupiłam zupełnym przypadkiem z zamiarem sprzedania lub oddania do biblioteki publicznej po przeczytaniu. Kupiłam ją jakieś 4 lata temu, przeczytałam rok temu, dokupiłam więcej książek tej autorki i jak na razie nie zamierzam się żadnej pozbyć, bo wiem, że znów do nich sięgnę.
„Gra w kości” przeczytana jednym tchem. Opowiada o Bolesławie Chrobrym, tak chyba można powiedzieć, ale nie można na tym zamknąć tematyki. Nie powiem Wam za wiele o treści, bo to trzeba przeczytać.
Barwne postacie, charakterne i niepowtarzalne, pasujące do opisywanych czasów. Fanatyzm religijny, surowość i brutalność średniowiecza to połączenie, które od razu rysuje się jako realistyczny obraz czasów.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Szeptucha

Od dłuższego czasu obserwuję duże zainteresowanie tym, co było na polskich ziemiach przed nastaniem Mieszka I i chrześcijaństwa. Trzeba pamiętać, że przecież Chrzest Polski nie sprawił, iż dawne wierzenia, zwyczaje pogańskie po prostu zniknęły. Odniesienie do tego znajdujemy w książkach Cherezińskiej, która zajmuje się tematyką czasów piastowskich w swoich książkach. Pierwsza Jej powieść, „Gra w kości”, ma osadzoną akcję już w czasach, kiedy Polska była niby krajem chrześcijańskim. Niby, bo jak wspomniałam wcześniej, pogaństwo nie zniknęło po prostu, mimo wielkich starań Kościoła i jego zwolenników. Pogaństwo wśród ludu, a także zwyczaje pogańskie przełożone i wchłonięte do polskich tradycji chrześcijańskich, wracają silniej bądź słabiej również w innych pozycjach Cherezińskiej.

Jednak ja nie o Cherezińskiej chciałam Wam opowiedzieć, a o Katarzynie Brenice Miszczuk. Młoda lekarka zadebiutowała już w 2006 roku powieścią „Wilczyca”, przyznam, że nie czytałam. Moją uwagę przyciągnęła do Niej dopiero „Szeptucha”. Nie dowiadywałam się zbyt wiele o tej pozycji przed sięgnięciem po nią. Z początku byłam zawiedziona. Zawiedziona, bo nie spodziewałam się osadzenia obecnej Polski w alternatywnej historii. Tak, Polska jest tu i teraz, ale historia jej początków przebiegła inaczej. Mój zawód nie trwał długo, bowiem pomysł i realizacja są doprawdy przyjemne i ciekawe.
Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.