Książka Marcina Mortka wpadła mi w oko przypadkiem. Wypatrzyłam ją gdzieś w metrze. Zawsze chciwie wypatruję autorów, tytułów książek, które czytają inni. No i w taki właśnie sposób zapragnęłam przeczytać "Projekt Mefisto". Przyznam, że wcześniej nie znałam tego autora, nie czytałam absolutnie nic co napisał, przez to z jeszcze większą niecierpliwością czekałam, aż dojedzie do mnie zamówiona pozycja.
"Projekt Mefisto" to splątanie jakby dwóch światów w szczególnych warunkach, jakimi jest tutaj małe miasteczko. Wypluty - już sama nazwa miejscowości intryguje i bynajmniej nie jest myląca. Z opisu książki wydaje się, że opowieść dotyczy przede wszystkim diabła "sfrustrowanego korporacyjnymi procedurami". Rzeczywiście autor roztacza obraz piekła jako wielkiej korporacji, ze szkoleniami, procedurami, naciskiem na wynik, metodami manipulacji klientami itp. Jednak to nie wszystko, bo powoli odnajdujemy też archaiczny, zapomniany świat słowiańskich demonów i dziwnych stworzeń.
Diabeł o pseudominie Zygmunt dwoi się i troi, żeby skłonić ludzi z Wyplut do grzeszenia, ale wszelkie diabelskie sposoby zawodzą, a te ludzkie metody manipulacji, są trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Poza tym zupełnym przypadkiem zaplątuje się w jakieś sprawy miejscowych słowiańskich demonów. Raz z nim walczą, innym razem pomagają.
Powieść jest lekka i przyjemna do czytania, ale trochę zbyt udziwniona jak dla mnie. Nie do końca gra mi to pomieszanie diabłów z rusałkami, wiedźmami i wilkołakami. Wydaje mi się też, że jakby za dużo się dzieje. Mam tutaj na myśli tą bardzo zmienną sytuację w relacji Zygmunta z miejscowymi stworzeniami. Jednak książka jest zabawna, można odczytać w dialogach jakieś drobne przemyślenia autora o bieżących wydarzeniach, kondycji ludzi w Polsce. Praktycznie do samego końca odkrywamy prawdziwą naturę poszczególnych bohaterów, chociaż szkoda, że to nie wpływa w żaden sposób na wydarzenia, zwyczajnie się dowiadujemy kto kim jest. Co prawda nie jest to nowość, ale ciekawą konstrukcję stanowi sprowadzenie stworzeń słowiańskich do poziomu bardzo ludzkiego, przy jednoczesnym zachowaniu cech nadnaturalnych.
Czy mogę polecić tę książkę? Tak, jako lekki oddech, relaks i odpoczynek. Niestety nie jest to książka, która mocno zapisze się w mojej pamięci i nie będę chciała do niej wrócić.