Elżbieta
Cherezińska – pierwszą Jej książkę kupiłam zupełnym przypadkiem z zamiarem
sprzedania lub oddania do biblioteki publicznej po przeczytaniu. Kupiłam ją
jakieś 4 lata temu, przeczytałam rok temu, dokupiłam więcej książek tej autorki
i jak na razie nie zamierzam się żadnej pozbyć, bo wiem, że znów do nich
sięgnę.
„Gra
w kości” przeczytana jednym tchem. Opowiada o Bolesławie Chrobrym, tak chyba
można powiedzieć, ale nie można na tym zamknąć tematyki. Nie powiem Wam za
wiele o treści, bo to trzeba przeczytać.
Barwne
postacie, charakterne i niepowtarzalne, pasujące do opisywanych czasów. Fanatyzm
religijny, surowość i brutalność średniowiecza to połączenie, które od razu
rysuje się jako realistyczny obraz czasów.
Książe
Bolesław Chrobry, syn Mieszka I i Dobrawy z Przemyślidów, przyszły król Polski
w dążeniu do korony. Spryt i siła charakteru, jaką wykazuje, nie jest niczym
zaskakującym tak naprawdę, ale niesamowita jest żywość tego obrazu, jak
idealnie wpasowuje się w moje wyobrażenia o nim. Razem ze swoim zaufanym biskupem poznańskim
Ungerem prowadzi skuteczną strategię wobec Ottona III oraz Rzymu. Jednak poza
tym głównym wątkiem książka zawiera mnóstwo odniesień do ówczesnej kultury.
Niezwykle
mocno utkwiły mi w pamięci przygotowania do zjazdu Gnieźnieńskiego, kiedy to
Otto III pragnął zabrać zwłoki Świętego Wojciecha, na co nie pozwoliła
przebiegłość Bolesława. Dodatkowo sposób przyjęcia oraz okazania siły są godne
zapamiętania - dla mnie osobiście jest to takie polskie po prostu, zawsze
bowiem byliśmy narodem pomysłowym i kreatywnym, uparcie dążącym do celu.
Ciekawe
też jest przedstawienie tworzenia się kultu Świętego Wojciecha, który z góry
był zaplanowany na Świętego. Manipulacja faktami i barwne dodatki, pewnie
jednych z najlepszych ówczesnych marketingowców, jak Gerbert z Aurillac (który
został papieżem Sylwestrem II, zgodnie z wolą Ottona III) sprawiają, że historia ożywa, a nie stanowi jedynie mgiełki historii.
Cesarz,
który jest niemożliwym wręcz ascetą, który myśl ma wielką, piękną i
dalekowzroczną, a jednocześnie nie może nic zrobić bez swoich doradców. I
Chrobry, który w swoich dążeniach jest nieugięty i czasami wręcz bezczelny,
który jednocześnie szanuje młodego Cesarza i świadomie nim manipuluje.
To
piękna opowieść, przesiąknięta historią i realizmem, który do dziś jest
aktualny, bo nie jest to wyłącznie realizm historyczny. Cherezińska roztacza
przed nami wizję wręcz filmową, nasiąkniętą
szpiegostwem, walką o władzę, manipulacją i swego rodzaju public
relations w opcji średniowiecznej. Powieść i poszczególne wątki są tak
spasowane, że ciężko odróżnić fantazję od faktów, ale dzięki temu czyta się
świetnie i jednocześnie budzi głód.
Elżbieta
Cherezińska za każdym razem, gdy sięgam po Jej tytuły, zmusza mnie nimi do
sięgnięcia po źródła. To jest najpiękniejsze, co daje Autorka swoim czytelnikom
– głód wiedzy. Tym bardziej, że w każdym wątku odczytuję jaką wiedzę miała
Pisarka, zanim wzięła się do pisania. Cherezińska sięgnęła do wielu źródeł
dawnych, jak i współczesnych. Warto wspomnieć o pracy profesora Przemysława
Urbańczyka pt. "Trudne początki Polski", oraz konsultacjach, jakie
odbywała z Nim pisząc swoją książkę. Nawet pieśni na cześć Ottona III, które
znajdziemy w powieści, są fragmentami autentycznych pieśni z X wieku. Na końcu książki znajdziemy również drzewa genealogiczne dynastii Piastów z pocztem biskupów, oraz dynastii Ludolfingów z pocztem papieży.
Historia
w szkole jest zazwyczaj nudna, nie ma co się oszukiwać. W swoim życiu trafiłam
na jednego naprawdę wspaniałego nauczyciela historii, który tak jak Cherezińska
potrafił mnie zarazić głodem wiedzy, prawdy o dawnych czasach. Niezmiernie się
cieszę, że mamy Autorkę, która potrafi tak wciągnąć człowieka w historię. Od
siebie mogę dodać jeszcze, że fakty historyczne zostały sprawnie przeplecione z
fikcją literacką, która jednocześnie jest w tym wypadku jakąś próbą
rekonstrukcji niedomówień źródeł. "Gra w kości" dała mi również pewne
dopełnienie myśli o historii Niemiec, oraz potwierdzenie, że każdy naród ma
swoje cechy i dążenia, które może ewoluują, ale jednocześnie oscylują wciąż w
pewnym właściwym punkcie. Historia kołem się toczy i tak już Otto III zamierzał
stworzyć organizm ponadpaństwowy, któremu przewodniczyłby Cesarz Rzymski.