"Szkoła Filmowa" - inspirujące rozmowy Kingii Burzyńskiej z wybitnymi, polskimi aktorami


Kinga Burzyńska przeprowadziła szereg rozmów na antenie TVN Fabuła z wybitnymi postaciami polskiego teatru i kina. Znaczna część z tych wywiadów została skomponowana w spójny zbiór, który ukazał się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Każdy z rozmówców snuje swoją opowieść, której dziennikarka nie przeszkadza, a jedynie elastycznie doplata do niej ciekawsze wątki poprzez trafne pytania. Od legendarnych egzaminów, przez plany filmowe, castingi i sposoby na wcielanie się w kolejne role. Autentyczność i dowcipność to najważniejsze cechy tej pozycji.

Z pewnością lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy stoją na progu swojej aktorskiej kariery. Ciekawa i inspirująca również dla innych, dająca wgląd w osobowość ludzi sukcesu, którzy wybrali sobie niełatwą drogę zawodową.
"Szkoła Filmowa" Kingi Burzyńskiej może stanowić również idealny prezent, bo nie trzeba być szczególnym znawcą, czy miłośnikiem kina, by skorzystać z tych szczerych wspomnień, prowadzących nas przez przemianę i proces dojrzewania od młodego człowieka do doświadczonego artysty.

Poniżej kilka cytatów, które mam nadzieję, że zachęcą Was do przeczytania tych pasjonujących wywiadów. Oczywiście nie są to fragmenty najlepsze, więc mam nadzieję, że sami sięgniecie po książkę. Zapewniam, że każdy w niej znajdzie coś interesującego :D

Gdybyście chcieli obejrzeć program to możecie to zrobić na PLAYER.PL.

  FRAGMENTY Z WYWIADÓW  

Kinga Burzyńska: I po tym roku na etacie pojechałeś do Krakowa, zdawać do szkoły teatralnej. Dostałeś się za pierwszym razem, recytując wierszyk: Mamo, mamo, coś ci dam,/dam ci serce, które mam.
Tomasz Kot: To było grube. Jak człowiek ma dziewiętnaście lat, to bywa trochę bezczelny. Po roku grania w teatrze byłem przekonany, że się do tych egzaminów nie muszę przygotowywać, wziąłem sobie trzy, cztery teskty, fragmenty z legnickich spektakli. Tyle że pod koniec lat dziewięćdziesiątych egzamin co roku wyglądał inaczej. Miałem dane sprzed roku, w międzyczasie zmieniły się wymogi, trzeba było przygotować piosenkę, taniec i wiersz współczesny. Spojrzałem na swoją listę i mówię: kurde, nie mam nic współczesnego - a za chwilę wchodzę. Dzisiaj bym coś szybko ściągnął z sieci i się nauczył, ale wtedy nie było telefonów komórkowych, musiałym pobiec do EMPiK-u. Nie znam miasta, jestem drugi raz w życiu w Krakowie, nie zdążę tego zrobić. A trzeba coś wrzucić do teczki. No to wpisuję: "Mamo, mamo, cóż ci dam. Autor nieznany". Byłem trochę w desperacji - teraz chłopcy nie mają tego problemu, ale ja już miałem bilet do wojska. (...)


Kinga Burzyńska: Nie dostałaś się do Krakowa, więc pojechałaś do Wrocławia, na Wydział Lalkarski.
Maja Ostaszewska: Anna Polony powiedziała, żebym zdawała do Wrocłwawia, że tam jest filia krakowskiej PWST i może potem będę się mogła przenieść. Pojechałam do tego Wrocławia, ale okazało się, że już za późno na złożenie papierów. Pamiętam, że załamana, płacząca, dzwoniłam z budki telefonicznej do pani Anny, pytając, co mam zrobić. "Zdawaj na lalki!" Mówię, że mnie nie interesują lalki. "Nie szkodzi. Maja Komorowska była na lalkach i zobacz!" Tu listy nie były jeszcze zamknięte, podeszłam do egzaminu i zdałam. Lalki to fantastyczny kierunek, przepiękne rzeczy można tam robić, ale mnie to nie pasjonowało. Czułam, że to jest na przeczekanie. (...)


Kinga Burzyńska: Jacek Bławut, który pracował przy Dniu Świra, powiedział, że był taki moment graniczny, właśnie pod blokiem na Ursynowie, że miał pan dość. Ta scena z robieniem kupy na trawniku. Teraz się z tego śmiejemy, ale jak zagrać coś takiego?
Marek Kondrat: Samo zagranie jest akurat proste. Gorzej, jak się to robi po miesiącu kręcenia podobnych scen. Ten dzień rzeczywiście był przełomowy, błagałem Marka, żeby zrezygnował z tej sceny, że już naprawdę dostatecznie nasyciliśmy ten film podobnymi obrazkami. Ale Marka nie można dotykać propozycjami, żeby coś odrzucić, bo on sam na etapie własnej cichej pracy nad scenariuszem rezygnuje z ogromnej ilości materiału. Podczas realizacji nie odczuwa się komediowości tego, co się robi - tylko znój konfrontacji. (...)


Kinga Burzyńska: A co się tam panu w tej szkole tak podobało?
Andrzej Grabowski: Dziewczyny. I że nie było matematyki. Tylko jakieś strasznie głupie przedmioty typu impostacja głosu, nie wiedziałem w ogóle, co to jest i po co, ale podobała mi się nazwa. Zresztą z impostacji głosu profesorka mnie potem wyrzuciła, za brak szacunku do przedmiotu i pedagoga.
Kinga Burzyńska: A impostacja głosu na czym polegała?
Andrzej Grabowski: Nie wiem, do dzisiaj nie mam pojęcia.


Kinga Burzyńska: To prawda, że spaliście w szafkach?
Borys Szyc: Tak. W tej szkole wyrabiało się takie rzeczy, że to nadaje się na jakiś reality show; jakby okamerować Akademię Teatralną lub w ogóle uczelnie artystyczne, to te wszystkie Big Brothery nie miałyby przy tym szans.
Kinga Burzyńska: A co takiego się działo?
Borys Szyc: Wszystko.Tu się działo wszystko, co sobie można wyobrazić. Cudownie jest tu studiować, ja to wspominam jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Bo to był ostatni moment pełnej wolności, braku obciążeń. Szkoła otacza cię kloszem i daje ci możliwość spełniania marzeń. Jeżeli przychodzisz z pasją i czujesz, że to właśnie chcesz robić w życiu, to tutaj masz wszelkie potrzebne do tego narzędzia. (...)


Kinga Burzyńska: Co jest najtrudniejsze w aktorstwie?
Cezary Pazura: Aktorowi niepracującemu najtrudniej jest przekonać resztę świata, że powinno się go obsadzić. To jest kosmos, to jest Czomolungma.
Kinga Burzyńska: A dla aktora, który dużo gra?
Cezary Pazura: Dla aktora pracującego najważniejszy i najtrudniejszy jest powrót do siebie. (...) Dlatego kiedy zdarza mi się rozmawiać z młodymi aktorami, mówię im to, czego mnie samego uczył Zenek Laskowik: pamiętaj, sukces możesz po wielkich trudach osiągnąć. Ale wrócić do siebie, wziąć zimny prysznic i stać się z powrotem sobą - tak jak ja muszę wrócić i znów stać się Czarkiem Pazurą - to jest twoje zadanie jako aktora.

"Szkoła Filmowa"
Kinga Burzyńska
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 304

 
Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.