Najgorszą bestią może okazać się prawda. - "Brzydal i Bestia", Wojciech Hrehorowicz

Niezwykle lubię książki, które są niesztampowe, niosą w sobie coś więcej, niż tylko dobrą fabułę.

"Brzydal i Bestia" to powieść, która zaskakuje i zachwyca. Sklasyfikowana jako thriller, aczkolwiek nie jest wyłącznie thrillerem. Autor posługuje się niesamowitym językiem by opisać piękno i brzydotę, ciało i umysł, dobro i zło. Przedstawiona historia ewoluuje przechodząc od specyficznie romantycznej poprzez gorycz złośliwego losu wymieszaną z radością, aż do klątwy bestii. W gruncie rzeczy można powiedzieć, że tak właśnie jest w życiu, sukcesy, upadki, śmiech przez łzy. Zmienność fortuny dla człowieka to rzecz naturalna. Jednak ta powieść sięga głębiej, w rejony, o których istnieniu nie zawsze zdajemy sobie sprawę.


Początek książki to istna sielanka. Przyjemna aura nietypowego spotkania się pokrewnych dusz. Związek, który mógłby się wydawać jednostronny, ale tak naprawdę pozwala obu stronom stać się wreszcie kimś. I nie chodzi o wywindowanie pozycji społecznej, sławę, czy pieniądze. Tutaj bycie kimś to zwyczajnie bycie z kimś i dla tego kogoś. Czasami można być niewidzialnym dla otoczenia, ale szczęśliwym, bo dostrzega nas wzrokiem ta jedna, jedyna i najważniejsza. Miłość, której doświadczają główni bohaterowie to zjawisko wręcz magiczne, a pokrewieństwo dusz nie jest już wyłącznie modnym sloganem. Połączeni w sposób niezwykły poprzez skrajną odmienność i jedność. Wiktor, brzydal, człowiek niewidoczny dla innych ze względu na swoją urodę, lub raczej jej brak. Mimo to bardzo inteligentny, oczytany, bystry, zachwycający pięknem umysłu. Z kolei Dominika to wręcz zjawiskowa piękność, która ukrywa się przed światem, przed ludźmi z wyboru. Błyskotliwa i złośliwa otoczyła się murem, by odciąć wszystko, co mogłoby ją ponownie skrzywdzić. I tych dwoje tworzy wspaniały, zgrabny duet dwóch głosów, różnych i dopełniających się. Wydawać by się mogło, że nie istnieje nic, co mogłoby zakłócić to wspólne, udane życie. Jednak los bywa przewrotny i nieprzyzwoicie wredny, co udowadnia po wielokroć, by ostatecznie zmienić życie w horror.

"Kanciasty, przysadzisty niezgrabiasz z rudą czupryną i krzywym, ale ujmującym uśmiechem na brzydkiej i dziwnie płaskiej twarzy sprawiającej wrażenie wyciętej z papieru i pomalowanej przez pozbawione talentu plastycznego autystyczne dziecko."

Człowieka można skrzywdzić na wiele sposób. W niektórych jednak drzemie wielka siła i chociaż zostali zbrukani, zniszczeni to wstają i mozolnie zaczynają budować swoje życie na nowo. Nie pozwalając sobie na uczucia, na słabości nie mogą zaznać szczęścia i zwykłej radości z życia. Dopiero, gdy pozwolą sobie na bycie sobą, zburzą kawałek muru, którym się chronią i wstawią w to miejsce bramę, będą w stanie poczuć się w życiu dobrze. Dopuszczenie do siebie innego człowieka bywa największym wyzwaniem, ale i jednocześnie największym sukcesem.

Bestię w wymiarze tej historii można rozumieć wielorako. Bestią bowiem może być już samo życie. Bestią mogą być Ci, którzy chcą nas skrzywdzić. Bestią możemy być my sami dla siebie i dla innych. Jednak najgorszymi z potworów są tajemnica i prawda. Sekret jątrzy i niszczy, daje o sobie znać zarówno osobie, która ma tajemnicę, jak i tej nieświadomej. Prawda natomiast może okazać się bezwzględna i paskudna do tego stopnia, że obciążenie nią kogokolwiek jest zwykłą bezdusznością i okrucieństwem. Nieświadomość jednak nic nie ułatwia, oswojenie się z niewiedzą, poszukiwanie odpowiedzi na pytania, na które już nikt odpowiedzi udzielić nie może, to również męka. Dlatego w sytuacji skrajnej trudno podjąć decyzję, co czynić. To, co wydarzyło się w zakończeniu tej powieści wymagało ogromnej odwagi i wytrzymałości od bohaterów. Przemówiła też wielka miłość, która potrafi przełamać wszystko inne. Bolesna i smutna prawda będzie kołatać w sercu, ale nigdy nie zostanie dopuszczona do świadomości.

To powieść przede wszystkim refleksji. Zaglądamy w wewnętrzny świat bohaterów poprzez rozbudowane dialogi i ich przemyślenia poza dialogami. Szczególnie obfity obraz dotyczy relacji damsko-męskich. Pokazuje świetnie różnice między partnerami, ale też to co ich spaja. Nie ma tutaj poddania się woli drugiej połówki, lecz zdrowy kompromis, czasami ustąpienie, ale nigdy bezmyślne. Związek dwojga ludzi wydaje się być ciągłą walką, małą wojną i to normalne, zdrowe, jeżeli nie skupiamy się na złości, nie pielęgnujemy w sobie gniewu. Wszelkie przekomarzanie się, a nawet kłótnie powinno się przekuwać spoiwo, które łączy zamiast dzielić. Jednak nawet kłócić się trzeba potrafić.

"Miłość to nie praca, którą trzeba wykonać albo starannie, albo byle jak, po łebkach. To także nie obowiązek, z którego można się nie wywiązać, ani nie wiedza, która może wylecieć z głowy. Miłość to potężne uczucie, na które ogarnięty nim człowiek nie ma absolutnie żadnego wpływu. Nie sposób przy niej pomajstrować, nie da się jej podkręcić, zmodyfikować, ulepszyć albo zregenerować, na moment wyłączyć albo oddać do naprawy (...)."

Napisana niecodziennym językiem, jakiego z pewnością normalnie nie używamy. I chociaż czyni on powieść w jakiś sposób niewiarygodną pod względem słownictwa, to jednocześnie skupia uwagę czytelnika i pozwala się delektować słowem. W dialogach zaszyte krótkie, filozoficzne refleksje nie tylko o relacjach ludzkich, ale także różnych innych aspektach życia. Z pewnością książka stanowi wielką kopalnię cytatów, lecz również wspaniałą naukę różnorodności językowej, struktur, neologizmów. Niesztampowa budowa to wyjątkowy plus tej powieści i jeżeli nie będę odczuwała potrzeby by wrócić do samej fabuły to z pewnością nie raz powrócę do tej pozycji ze względu na język.

Wojciech Hrehorowicz miał świetny pomysł na historię, żywą i pouczającą. Pokusił się o wykorzystanie nieprzeciętnego warsztatu by w przenikliwy sposób pokazać wiele ludzkich spraw. Oryginalne zakończenie z jednej strony stanowi idealne uwieńczenie dla samej historii, z drugiej zaś, to kontynuacja pewnych rozpoczętych wcześniej myśli, nie zamykająca zupełnie drogi do dalszych rozważań. Polecam powieść wszystkim, ponieważ ma wielką wartość językową, filozoficzną i życiową. Mam nadzieję, że i innym czytelnikom uda się w niej dostrzec tę siłę.

"Miarą prawdziwej miłości jest zdolność takiego stłumienia zazdrości, aby nie zabiła uczucia."

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

"Brzydal i Bestia"
Wojciech Hrehorowicz
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 300
Ocena: 7/10


Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.