"Kto buduje na wdzięczności ludu, ten buduje na błocie." - Zbigniew Nienacki w powieści dla dorosłych

Zbigniew Nienacki znany jest przede wszystkim z serii książek przygodowych "Pan Samochodzik". Do dziś starsi wspominają te historie, a młodzież nadal po nie sięga. Jednak niewielu czytelników zdaje sobie sprawę z Jego życiorysu i innych dzieł, które absolutnie nie są przeznaczone dla młodszych czytelników.

"Ja, Dago" to pierwszy tom otwierający cykl "Dagome Iudex", który pretenduje do miana powieści historyczno-fantastycznej.


Część historyczna tej książki nie może być odbierana dosłownie, bowiem Autor bardzo luźno powiązał różne wydarzenia, legendy i podania. Oczywiście zawiera nieco faktów historycznych, aczkolwiek nie polecam przywiązywać się specjalnie do nich i jeżeli ktoś poszukuje rzetelnej wiedzy to jednak należy sięgnąć po inne pozycje historyczne. Ciekawym zabiegiem było nazewnictwo plemion zamieszkujących wówczas Europę. O ile dużą część można było bez problemów rozpoznać, to z niektórymi miałam sporo wątpliwości, bądź wrażenie, że stanowią wyłącznie skrawek fantazji Nienackiego.

Można się sprzeczać, czy wrzucenie do jednego worka tylu różnorakich podań, ludów, kultur ma sens. Napotykamy bowiem olbrzymów, karłów, Amazonki, czarnoksiężników, chrześcijan, pogan. Co prawda nie jest trudno się połapać w samej historii, ale ta mikstura może niektórym zgrzytać, szczególnie jeśli nastawiają się na powieść historyczną. Historyczność tej opowieści nie wykazuje się w rzetelnym odtworzeniu przeszłości, a w czymś zgoła innym. Tutaj dostajemy pewne studium władzy, tworzenia się struktur i państwowości, organizacji ludów, które w gruncie rzeczy znacznie się od siebie różnią.

W tym właśnie aspekcie jest to dla mnie przede wszystkim powieść symboliczna. Przede wszystkim mamy olbrzymów i karły. Olbrzymy dotknięte chorobą zwaną "żądzą czynów" to Ci, którzy mają dość siły, odwagi i bezwzględności, by budować państwa i dzierżyć władzę. Ludzie natomiast karłowacieją bez zorganizowanych struktur, bez uporządkowania, bez prawdziwego władcy. I chociaż niektórzy mogą się z tym nie zgadzać, to muszę powiedzieć, że w tym właśnie coś tkwi. Wielkie cywilizacje powstawały i trwały właśnie dzięki pewnej kompozycji ludu, gdzie każdy miał swoją rolę i miejsce. Społeczeństwo tak właśnie działa. Mamy takich, którzy zapewniają nam ochronę, mamy takich, którzy leczą, mamy tych, którzy wytwarzają żywność i tych, którzy ją rozprowadzają. Współczesne społeczeństwa są znacznie bardziej skomplikowanymi tworami, aczkolwiek podstawa tego systemu jest taka sama.

To również książka o władzy, a władza to sztuka o wielu twarzach. Kojarzy nam się przede wszystkim z państwowością jako taką, ale wyróżnić możemy wiele innych. Władza nad duszą sprawia, że ludzie gotowi są oddać za Ciebie życie. Władza nad umysłem pozwala manipulować dla własnej korzyści. Władza nad ciałem otwiera umysł na manipulację. Można władać jednym człowiekiem lub zbiorowością, domem lub wioską. Jednak władanie rozciąga się czasami na wielkie obszary. Bezsprzecznym wydaje się to, że aby zapanować nad wieloma ludźmi i zaprowadzić między nimi porządek, trzeba najpierw zawładnąć ich duszami i umysłami. Widzimy to przecież na co dzień. Politycy przekrzykujący się wzajemnie w obietnicach, lub wywlekający sobie nawzajem wszelkie możliwe brudy próbują zawładnąć tak ludem. Czasami kłamią, przeinaczają fakty na swoją korzyść, innym razem obiecują, niekiedy realizują postulaty społeczeństwa. Jednak to wszystko, każde orędzie, każda awantura to gra... gra o tron, tylko bardziej współczesna. 

"Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz, dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest więc moc swoistego nazywania ludzi, spraw, zjawisk i rzeczy tak, aby te określenia przyjęły się powszechnie. Władza nazywa, co jest dobre, a co złe, co jest białe, a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie; co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje; co jest po lewej ręce, a co po prawej, co jest z przodu, a co z tyłu. Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać. " 

Jednocześnie w tej pozycji bardzo wyróżniona została żądza. I również tym razem chodzi o różnego rodzaju żądze: władzy, walki, krwi, samozadowolenia. Zawsze jednak pozostaje ona gdzieś w "ja", w egoistycznym wnętrzu odczuwającego. Potrafi być ogromna i nie do poskromienia, aczkolwiek to właśnie oswojenie jej, zapanowanie nad nią, czyni nas ludźmi mądrymi. Ten bowiem, kto oddaje się we władanie swoim żądzom, nie będzie w stanie sam władać czymkolwiek.

Kwestie religijne są dość ważnym wątkiem. Religia traktowana w tamtych czasach jako specyficzne spoiwo, oraz sposób legalizacji władzy. Główny bohater jakby wyznawał wszelkich możliwych bogów, w zależności od potrzeby w danej chwili. Chrześcijaństwo powoli ustanawia swoją pozycję w świecie i chociaż Dago gardzi Bogiem, który pozwolił się ukrzyżować to wie, że w przyszłości właśnie ono będzie najważniejsze. Uzależnienie się od patriarchy duchowego to również droga do uniezależnienia się od władców państw ościennych.

Trudną warstwą tej powieści i z pewnością przeznaczoną wyłącznie dla dorosłych jest przedstawiona erotyka. Seksualność, która mogłaby zawstydzić niejednego czytelnika, opisana w sposób naturalistyczny do granic. Co więcej, dewiacje seksualne, którymi przesiąknięta jest opowieść, zniesmaczają i niestety tworzą jakąś fałszywą wizję kultury naszych przodków. Nie jestem w stanie zgodzić się z tym, że kazirodztwo było czymś normalnym, bowiem z mojej wiedzy wynika, że od zarania dziejów karano je surowo. Inne fantazje również mogą być nie do pojęcia i nawet nie do przełknięcia dla osób nie obytych z tego typu literaturą. Owszem, Nienackiemu daleko do Markiza de Sade, który opisał najbardziej niewyobrażalne zboczenia według mnie, ale niestety książka pozbawiona jest romantycznego uniesienia miłosnych igraszek. W tych scenach kryje się również pewna fascynacja kierująca się w niezbyt bezpieczne rejony. Pornografia pisana i do tego niezbyt zwiewnie, nie pozostawiająca miejsca dla łakomej wyobraźni, sztywna i niezachwycająca.

Językowo książka ta nie jest ani zła, ani też wybitna. Zbigniew Nienacki archaizował język, jednak robił to niekonsekwentnie. Rodzi to pewne zgrzyty, ale nie utrudnia lektury. Nie ma w niej też nawet odrobiny humoru, co jest minusem, bo mogłoby znacznie rozruszać powieść. Mimo tych niedogodności została napisana dość sprawnie, nie nuży. Fabuła stanowi dość ciekawą i kreatywną alternatywę, chociaż nie każdemu się spodoba.

Dago to bohater bardzo wyrazisty, chociaż dla wielu może okazać się niezrozumiały. Jednak to właśnie cecha ludzi o wielkich umysłach, którzy jakby zostali stworzeni do wielkich rzeczy. Z jednej strony charakteryzuje się wyjątkową inteligencją, mądrością, która nie pochodzi wyłącznie z ksiąg, a z intuicji połączonej z wiedzą. Z drugiej zaś strony to człowiek bezwzględny, twardy, czasami przebiegły manipulant. Składa obietnice, które chcą słyszeć inni, ale ze świadomością, że nie zamierza ich spełniać. Mimo to jawi się, jako idealna postać na władcę, ktoś kto ma dość energii i sprytu, by zebrać rozproszone plemiona i zbudować z nich jedność pod swoim sztandarem. Przeraża i fascynuje.

"Zło należy czynić od razu i w całej pełni, aby ludzie krócej cierpieli. Dobro zaś należy dawać po trochu, aby ludzie długo mogli się nim cieszyć."

Dużo też innych niezwykłych postaci, które mogą być pewnymi symbolami. Każda z nich przedstawia jakieś cechy i dążenia, które nie zawsze są bezpośrednio ocenione przez Autora. Kolejne wydarzenia, konsekwencje ich czynów stanowią jednak pewne znaki do interpretacji, drogę do rozpoznania, co do czego może prowadzić, co jest wartościowe, co stanowi siłę, co słabość.

Można spojrzeć na tę pozycję również przez pryzmat życiorysu Autora. I tutaj albo potraktujemy to jako dzieło zgodne z ówczesnym trendem politycznym w naszym kraju, albo jako pewną próbę rozgrzeszenia samego siebie z wieloletnich konfabulacji.

Według mnie to bardzo ciekawa pozycja, ale dla grona doświadczonych czytelników, nie bojących się specyficznej fantazji Nienackiego. Erotyczne rozpasanie i pewne przekazy między wierszami nie są dla każdego. To tematy trudne, często nieprzyjemne, rodzące konflikty. Cieszę się, że przeczytałam pierwszy tom tej trylogii, ale nie prędko sięgnę po kolejne, bo mimo wciągającej fabuły ta odważna seksualność i pewne przesłania do mnie nie trafiają.

Co ukrywał Pan Samochodzik?


"Ja, Dago"
Cykl: "Dagome Iudex"
Wydawnictwo: Liber Novus
Liczba stron: 235
Ocena: 6/10

Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.