"Głębia" - Henning Mankell

Henning Mankell znany jest przede wszystkim z kryminałów o głębokiej warstwie psychologiczno-obyczajowej. Mogłoby się wydawać, że kryminał to wyłącznie rozrywka dla lubujących się w intrygach i zagadkach. Mankell swoją twórczością udowodnił, że za tym gatunkiem może stać znacznie więcej, wnikliwie wchodząc zarówno w sytuację społeczną, psychologię swoich bohaterów, jak i procesy zachodzące na różnych szczeblach władzy. Nie zaskakuje zatem ostatnia wydana w Polsce powieść tego Autora, która stanowczo nie wpisuje się w nurt kryminalny i jednocześnie stanowi jakby potwierdzenie pewnego poziomu mistrzostwa tego szwedzkiego Pisarza.

"Głębia" to, idąc za tytułem, niezwykle głęboka i wnikliwa powieść, która dla mnie kwalifikuje się jako thriller psychologiczny. Jednak opisana przez Mankella historia także nie zamyka się ramach żadnego gatunku.


Kapitan marynarki wojennej, Lars Tobiasson-Svartman, otrzymuje ważną i tajną misję, która polega na zbadaniu głębokości dna morskiego. Daleko na morzu w wolnych chwilach udaje się na pozornie bezludną wyspę. Jednak na wyspie jest mieszkanka, samotna, młoda kobieta. Bohater zdaje się być przez nią zahipnotyzowany, bez względu na możliwe konsekwencje wciąż do niej wraca. Obserwuje, układa scenariusze spotkań. Opętany żądzą powrotów do Sary, zaczyna badać własną głębię, gęstą od mroku.

Lars to człowiek niezwykle skomplikowany, który nie tylko odczuwa pewien konflikt z otaczającym go światem, ale również wydaje się być niespójny wewnętrznie. W momencie, kiedy go poznajemy, okazuje się, że przez całe życie nosił idealną maskę. Wykreował swój obraz wśród innych, jako człowieka odpowiedzialnego, silnego, obdarzonego bystrym umysłem. Nikt się nie spodziewał jak wielką destrukcyjną siłę niesie w sobie, niczym tykająca bomba odłamkowa. Poznana na wyspie kobieta, Sara, stanowiła niejako katalizator dla przebudzenia się w nim mroku. Stał się obcy sam dla siebie, dotychczasowe życie wydało się sprytnie odgrywaną sztuką w oczekiwaniu na dopuszczenie swojej prawdziwej natury. A w naturze tego bohatera nie znajdziemy nic godnego pochwały, zachwytu, czy aprobaty. Kłamstwo, bezwzględność, egoizm. Znaczące jest to, że ten egoizm był nieszczący dla niego samego, jakby poprzez unicestwienie wszystkiego, co udało się mu osiągnąć, miał dostąpić jakiegoś oczyszczenia. Larsa nie da się polubić, nie da się mu kibicować, ale czytelnik skupia się przede wszystkim na wchodzenie w ten labirynt osobowościowy, który ma w sobie.

Tytułową głębię możemy odczytywać wielorako. Na początek nasuwa się nam dosłowność, związana z wykonywanym przez Larsa zadaniem. Badanie dna morskiego w tamtych czasach odbywało się w sposób żmudny, poprzez ręczne pomiary, odczyty, notatki i przenoszenie wszystkiego na mapy, ale pozwalało ustalić bezpieczne szlaki morskie, dla wielkich wojskowych statków. Najdrobniejszy błąd mógł mieć kluczowe znaczenie w obliczu wojny.  

"Jednak potajemnie szukał czegoś całkiem innego. Pragnął odnaleźć miejsce, w którym sonda nigdy nie dotknie dna. Wypatrywał chwili, kiedy mosiężny obciążnik przestanie służyć jako techniczny instrument i zamieni się w narzędzie mogące tworzyć poezję."

Drugą głębią, również dość oczywistą, jest osobowość głównego bohatera. Zdaje się nie mieć dna. Warto również zauważyć, że każdy człowiek ma w sobie głębię, zakamarki, których nie pokazuje światu, swoje szczeliny, w których przechowuje zakurzone wspomnienia, zduszony gniew, czasami nieprzenikniony mrok. Jednak większość z nas nie poszukuje swojej ciemności, a nawet gdy się na nią natknie to dopada go wstyd. Tutaj mamy człowieka, który pielęgnuje to wychylające się z niego zło, próbując w nim odnaleźć własną tożsamość. Wewnętrzna czeluść jest wielostopniowa, jednak on nie zatrzymuje się na żadnym poziomie, schodzi wciąż głębiej, im większy mrok znajduje tym szybciej podąża dalej.

Mamy również pewną głębię przeszłości, którą obserwujemy w powieści kilkukrotnie. Dzieciństwo w dorosłości stanowi dla nas czasami utopię, odległą wyspę, która napędza nas pozytywnie w życiu. Przemienić się może w koło zamachowe, które zmusza nas do podnoszenia się po każdym upadku. Jednak u niektórych już ten okres naznaczony został ciemnością i powraca wówczas do człowieka wzmagając to topienie się otchłani. Poza tym mamy też przeszłość w kontekście dawnego życia już dorosłego. Każdy z nas ma swoją przeszłość i może stanąć w końcu w takim momencie swojej egzystencji, kiedy ta okaże się bezdennym odmętem, wciągającą rozpadliną. Można to świetnie odczytać w powieści poprzez kontekst postaci kobiecych. Dwie kobiety, z doświadczeniami, które mogą zniszczyć człowieka. W jednym przypadku mamy przeciwstawienie się i wielką siłę, która pozwala się podnieść. W innym z kolei całkowite wycofanie, zamknięcie się, porażkę.

Właśnie kobiety w "Głębi" zwróciły moją szczególną uwagę. Mamy do czynienia z dwiema odmiennymi kobietami, w skrajnie różnych sytuacjach życiowych. Delikatna, jakby nieco eteryczna Kristina w pięknym mieszkaniu, ze służącą i z porcelanowymi lalkami. W gruncie rzeczy nie wnikamy zbytnio w jej psychikę, jakże kruchą, ale dostrzegamy pewną przemianę, na którą niestety nie ma dość sił, pomimo sprzyjających warunków. Mówi się, że prawda wyzwala, ale trzeba pamiętać, że potrafi również obezwładnić. I kiedy już leżymy w tym prawdziwym szambie, otwieramy szeroko oczy czując smród oblepiających nas fekaliów musimy wyzbyć się własnej finezji, wstać i zmyć z siebie ten odór. Sara natomiast początkowo jest osobą kompletnie nieprzystosowaną społecznie, nie znając właściwie nic poza swoją wyspą i okolicznymi łowiskami. Samotna, ale w tej samotności harda. Tęskniąca za czułością i stabilnością daje się mamić, zmanipulować, oszukać. Jednak twardość warunków, w jakich żyła, nauczyła ją walki i chwytania swego losu we własne ręce. Niezwykła prostota w jej definicji sprawiedliwości, uczciwości, otwiera w czytelniku myśl o tym, jak wiele ludzie komplikują sobie sami.

"Przyglądał się swojej twarzy i zastanawiał się, kim jest. Na pewno był mężczyzną, który zrobił karierę w szwedzkiej flocie, żywiącym nadzieję, że pewnego dnia obejmie dowództwo nad wytyczaniem tajnych tras militarnych dla Królewskiej Marynarki Wojennej. Ale czy był kimś jeszcze? Widział w sobie człowieka, który nieustannie mierzy odległości i ocenia głębokość. Zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w niezmierzonych jeszcze oceanach swojego wnętrza."

Henning Mankell po raz kolejny udowodnił, że był niesamowitym Pisarzem. Nie zamknął się gatunkowo, otwierał w każdej swojej powieści różne drogi do refleksji, obnażał kondycję społeczeństwa i łamał liche kręgosłupy moralne swoich bohaterów. "Głębia" przez wielu odbiera jest jako powieść obyczajowa, jednak budowana w niej ciemność, narastający niepokój i psychologia otchłani w człowieku sprawiają, że dla mnie jest jakby spowolnionym thrillerem. Poruszająca i silnie oddziałująca na czytelników, chociaż pozbawiona wartkiej akcji. Co prawda przyspiesza pod koniec, ale potok tej historii jest rwący w zupełnie inny sposób. Książka przy której nie można przejść obojętnie.


"Głębia"
Henning Mankell
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352 

Bardzo mnie cieszy, że zaglądasz na mojego bloga.
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad, to mnie motywuje i nadaje większy sens temu, co piszę. Chętnie zajrzę też na Twojego bloga, jeśli jakiegoś prowadzisz.